Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dominika Nowicka: Przez hokej nie miałam czasu na randki

Fabian Miszkiel
Nysanka w hokeju na trawie stoi na bramce. Swoim ciałem odbija piłki nieraz rozpędzone do 120 km/h.
- Czasem mam siniaki, choć chroni mnie strój bramkarski - opowiada Dominika.
Nysanka w hokeju na trawie stoi na bramce. Swoim ciałem odbija piłki nieraz rozpędzone do 120 km/h. - Czasem mam siniaki, choć chroni mnie strój bramkarski - opowiada Dominika. Archiwum
Pasja Dominiki Nowickiej z Nysy zawiodła ją na boiska całego świata. W Nysie z jej doświadczenia korzystają młodzi adepci.

Jak pojechałam na pierwszy obóz hokeja na trawie, nawet nie wiedziałam, że taka dyscyplina istnieje - śmieje się Dominika Nowicka z Nysy. Nysance nie przeszkodziło to jednak trafić do kadry narodowej i stawać na najwyższych stopniach podium na całym świecie w tej dyscyplinie.

- Od zawsze kochałam sport - opowiada. - Dla mnie to był chleb powszedni. Z chłopakami grałam w piłkę. Brałam udział we wszelkiego rodzaju zawodach. Od biegania do pływania, w piłkę nożną, siatkówkę, wszystko...

Dominika miała właśnie wakacje między końcem podstawówki, a początkiem gimnazjum, kiedy wróciła z obozu. Wtedy grupa zapaleńców na czele z Barbarą Piwowarską zabrała się za reaktywowanie klubu hokeja na trawie, który wcześniej działał w Nysie. Jego zawodniczki przed laty odnosiły sukcesy. Wiele z nich należało do kadry narodowej. Ówczesna trenerka Dominiki, Urszula Ferenc, pojechała nawet na igrzyska olimpijskie do Moskwy w 1980 roku. W Uczniowskim Ludowym Klubie Sportowym Dominika grała przez 14 lat. Jest bramkarką. Zasłania swoim ciałem bramkę, w którą piłka leci czasem z prędkością 120 km/h.

- Hokej na trawie to bardzo siłowa gra - opowiada. - Czasem mam siniaki, choć chroni mnie sprzęt bramkarski mami. Zdarzały się przecięcia. To pani Basia Piwowarska i Ula Ferenc mocno mnie przypilnowały i zainteresowały hokejem. Włożyły w to dużo pracy i to dzięki nim do tej pory gram.

Trenerki bardzo szybko odkryły jej talent. Po roku trenowania w ULKS nysanka trafiła do kadry narodowej. Miała 15 lat, kiedy pojechała na pierwsze międzynarodowe mistrzostwa. Była najmłodszą kadrowiczką. Sam talent to jednak nie wszystko. Dominika cały czas sumiennie trenowała. Codziennie po szkole, a przed ważnymi zawodami nawet dwa razy na dzień. Były jeszcze wyjazdowe obozy. Wtedy nawet na miesiąc znikała z domu i szkoły. Do tego cotygodniowe wyjazdy na mecze po całej Polsce. Kiedy Dominika poszła na studia do Wrocławia, dalej grała w Nysie i była kadrowiczką.

- W poniedziałki i środy jechałam na trening kadry do Poznania - wspomina. - Od piątku do niedzieli byłam w Nysie. Zdarzało się, że dziewczyny nie mogły pójść na studniówkę. Na randki też nie za bardzo był czas. Płakałyśmy na Dni Nysy, bo przez 14 ostatnich lat byłam tam może dwa razy.

Wyrzeczenia zaprocentowały
Nyskie laskarki przywróciły świetność drużyny i w rozgrywkach przez kilka sezonów z rzędu nie wypadały ze strefy medalowej. W odmianie tradycyjnej hokeja dziewczyny sześciokrotnie, od 2009 roku zdobywały brąz, a w halowej pięć razy sięgały po złoto polskiej ligi. Kiedy Dominika zaczynała grę w kadrze Polski, drużyna była w najniższej grupie (C) europejskich rozgrywek. Przez lata wspięły się do grupy A, w której gra osiem najlepszych reprezentacji starego kontynentu w hali. Na trawie dziewczyny dwa razy z rzędu sięgały po brąz, a w tym roku udało im się wywalczyć srebro. W Mistrzostwach Świata były w 2011 roku piąte, a 4 lata później siódme.

Polska drużyna kobiet awansowała w rankingu Międzynarodowej Federacji Hokeja na Trawie na 4. miejsce, a w odmianie halowej, w tradycyjnej zajmuje 20. Zawodniczka z Nysy jest światowej klasy laskarką. W domu ma ponad 100 medali. W ofertach klubów mogła przebierać. Na Mistrzostwach Europy grupy A w Belgii w 2015 roku dostała propozycję gry dla wiedeńskiej drużyny SV Arminem, w której grała jej reprezentacyjna koleżanka Joanna Wieloch. Dominika odmówiła, ale manager drużyny pozostawił propozycję otwartą.

- Wtedy do końca nie wiedziałam, co zrobię ze swoim życiem - przyznaje. - Dopiero co obroniłam pracę magisterską i nie miałam pracy. Z Amelią Katerlą, która również pochodzi z Nysy, chciałyśmy grać w lidze holenderskiej albo niemieckiej.

W Polsce jest 7 boisk do hokeja na trawie. W Holandii tyle mają niektóre miejscowości. Nysanka dostała jednak w międzyczasie pracę w Nysie. Wtedy zdecydowała się przyjąć propozycję Austriaka. W Zespole Szkół Sportowych w Nysie prowadzi lekcje wuefu. Tutaj też ma drużyny hokeja na trawie pod opieką. Na mecze i treningi, co tydzień, od piątku do niedzieli Dominika jedzie do Wiednia.

- Zawsze wiedziałam, że chcę uczyć wuefu - podkreśla. - Poszłam na Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. W Nysie chciałam pracować. Tu mnie ukształtowano, jestem wdzięczna. Mogę pracować z młodzieżą i pokazać im, że z takiego małego klubu można zwiedzić cały świat. W kadrze gra pięć nysanek, a było ich więcej.
Z reprezentacją bywała na turniejach w Egipcie, Indiach, Hiszpanii, kilkukrotnie we Włoszech, Francji, Belgii, Szkocji, Litwie i Ukrainie, Niemcy to chleb powszedni, Holandia też.

- Czasem jest okazja żeby pozwiedzać, a innym razem nie - mówi Dominika. - W Szkocji widziałam tylko hotel i boisko. W Indiach za to mieliśmy więcej czasu.

W Indiach zresztą hokej na trawie to sport narodowy. Na mecze przychodzą tłumy, po 30-40 tys. osób. Dominika z koleżankami rozdawała mnóstwo autografów i udzielała wywiadów. - W Indiach kibicowali nam Polacy z ambasady - opowiada. - Przyjechali przebrani. Przed meczem cisza na boisku i na trybunach, skończyły się hymny, okrzyki drużyn, a nagle z trybun siedem polskich gardeł krzyczy: „Gramy u siebie, Polacy gramy u siebie!”.

Na świecie rozgrywki są zorganizowane z wielką pompą. W Holandii na rozpoczęcie Mistrzostw Europy na hali gasną wszystkie światła, świecą tylko ekrany telefonów komórkowych publiczności, rozbrzmiewa muzyka, a zawodnicy w kłębach dymu wbiegają, kiedy spiker wczytuje ich nazwisko jak na bokserskiej walce.

W Austrii Dominika gra w SV Arminem. W tym roku z nową drużyną zdobyła mistrzostwo kraju. W Austrii ludzie są zafascynowani hokejem na trawie.
- Kibicuje nam nawet ponad 80-letnia kobieta, która nie opuszcza żadnego meczu - mówi Dominika. - Na każde spotkanie przychodzą tłumy. W domu klubowym zawsze jest piknik przed meczem. Przyjeżdżają całe rodziny z dziećmi. Po meczu jest biesiada z zawodnikami. Wszyscy tym żyją. Po meczu się nie rozchodzimy się od razu do domów. To zostałoby źle odebrane.

Sportowych emocji Dominika ma też pod dostatkiem w Nysie, ale po drugiej stronie linii bocznej boiska. Pod swoją opieką ma młodych adeptów i adeptki hokeja na trawie. Swoją fascynacją hokejem stara się zarazić także ich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto