W zeszłym tygodniu w czeskich Jesenikach z pozoru niewinne zdarzenie wywołało szeroko zakrojoną lawinę reakcji.
Ratownik z Horskiej Służby znalazł porzucony plecak w pobliżu schroniska górskiego Svycarna. Ta popularna baza turystyczna zlokalizowana jest przy głównym szlaku wiodącym przez pasmo Wysokiego Jesionika, zaledwie około 3 km od górującego w tej części Sudetów Pradziada (1491 m n.p.m.). Gdy u nas nie ma już śladu po śniegu, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dalej na południe nadal panują trudne warunki zimowe.
W odnalezionym plecaku nie znaleziono żadnych dokumentów. Były tam jedynie materiały zawierające nazwę organizacji pozarządowej z Jesenika. Ratownik, martwiąc się o losy właściciela plecaka, zdecydował o powiadomieniu policji, której udało się ustalić personalia właściciela zguby.
- Podczas gdy pracownicy Horskiej Służby starali się ustalić możliwą trasę wędrówki mężczyzny, policjanci z Jesenika udali się najpierw do miejsca zamieszkania zaginionego, gdzie zadzwonił jego telefon komórkowy. Ponieważ istniała obawa o życie i zdrowie mężczyzny, weszli do mieszkania. Tutaj oprócz telefonu znaleźli także zegarek i portfel z dokumentami - powiedziała portalowi denik.cz rzeczniczka policji Tereza Neubauerová.
Później rozpoczęto poszukiwania w innych miejscach, w których mógł przebywać właściciel plecakach. Policjanci odwiedzili szpitale, restauracje, przystanki autobusowe i kolejowe. Pukali także do domów znajomych poszukiwanego oraz w miejscach, które mężczyzna często odwiedzał. Istniało prawdopodobieństwo, że mężczyzna mógł pójść w inny rejon Jeseników, dlatego o pomoc poproszono policjantów z sąsiednich górskich miejscowości: Velkich Losin, Vrbna pod Pradziadem, Rýmařova, Bruntála i Krnova.
- Na szczęście poszukiwania udało się zakończyć po niecałych dwóch godzinach. Mężczyzna cały i zdrowy wrócił do domu po zakończeniu dwudniowej wędrówki. Z Ramzowej wybrał się na pieszą wycieczkę trasą przez Šerák, Keprník, Červenohorské Sedlo w kierunku Pradziada. Dopiero po kilku kilometrach zauważył, że zostawił gdzieś na trasie plecak i stwierdził, że nie chce wracać. Nie miał nawet przy sobie telefonu, żeby kogoś poinformować, że u niego wszystko w porządku. Tego dnia poszedł piechotą do Koutów pod Desnou i wrócił autobusem - opisała szczęśliwe zakończenie akcji rzeczniczka policji.
Z górami nie ma żartów
Przed tygodniem do śmiertelnego wypadku doszło na Śnieżce. Dwaj Polacy w wieku 23 i 47 lat zsunęli się ponad 900 metrów w dół żlebem zwanym Rynną Śmierci. W trwającej blisko 7,5 godziny akcji uczestniczyło 22 ratowników GOPR, 4 ratowników z Czech, 3 śmigłowce z Polski i Czech oraz ratrak dowożący ratowników. Niestety mężczyzn nie udało się uratować.
W górach każde zdarzenie potencjalnie zagrażające ludzkiemu życiu jest traktowane poważnie. Akcja, szczególnie prowadzona w trudnych warunkach zimowych, wymaga zaangażowania ogromnych sił i środków. Gdy służby działają w jednym miejscu, ratownicy mogą nie zdążyć z inną interwencją.
Wybierając się w góry,nawet te niewielkie, myślmy o bezpieczeństwie zarówno swoim, jak i innych. Sprawdzajmy prognozy pogody i komunikaty ratowników górskich. Miejmy odpowiedni sprzęt i nie zostawiajmy mylnych sygnałów, które mogą wzbudzać niepokój o ludzkie życie.
Źródło: denik.cz
Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?