Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

120 lat wieży na Kopie Biskupiej. Jubileusz świętowali turyści z Polski i Czech

Krzysztof Strauchmann
Jubileusz na Kopie Biskupiej.
Jubileusz na Kopie Biskupiej. Krzysztof Strauchmann
Trzydziestostopniowy upał nie przeszkodził kilkuset turystom z Polski i Czech świętować w sobotę 120. rocznicę budowy wieży widokowej Franciszka Józefa na szczycie Kopy Biskupiej.

Staruszka wieża jest drugą widokową budowlą w tym miejscu. Powstała w 1898 roku.

- Zachowała się pocztówka wysłana z dzisiejszych Petrovic po czeskiej stronie Kopy do Bremen w Niemczech 21 lipca 1895 roku - mówi Paweł Szymkowicz, przewodnik sudecki. - Przedstawia 15-metrową drewnianą wieżę, która stała tu do 1896 roku. Pierwsze posiłki i napoje wydawano turystom na Kopie na pierwszym poziomie tej wieży. Potem obok powstała mała budka - bufet. Po oddaniu kamiennej wieży, 300 metrów dalej wybudowano schronisko Rudolfówka.

Dzisiejsza wieża stanęła kilkanaście metrów od linii granicy już po austriackiej, a potem czeskiej stronie. To było przyczyną wielu perypetii.

- Wojska Ochrony Pograniczna pilnowały granicy, ale przez długie lata po wojnie można było podejść do wieży, choć wstęp na górę był zamknięty - mówi Paweł Szymkowicz.

Ponieważ na szczyt Kopy prowadzą szlaki z polskiej i czeskiej strony, pod wieżą umawiały się na spotkanie grupy z polskiej i czeskiej strony, żeby potajemnie wymienić szmuglowane towary.

- W latach 50. wyszedł w Czechosłowacji przepis, że wszelkie zabudowania w odległości 50 metrów od granicy muszą być rozebrane. Zniszczono wtedy schronisko Rudolfówkę, na szczęście wieżę zachowano - wspomina Paweł Szymkowicz. - Nawet w stanie wojennym można tu było przekraczać granicę, żeby podejść do wieży. Paradoksalnie w 2003 roku, tuż przed wejściem do Unii Europejskiej, Straż Graniczna zaczęła robić problemy turystom podchodzącym do wieży. Małe przejście graniczne na szlaku było 300 metrów stąd.

- Od 1983 roku regularnie spotyka się tu polska grupa krótkofalowców z kolegami z Czech - wspomina Andrzej Perucki z Głuchołaz. - Wtedy wieża była zamknięta, ale przez szczeliną nad drzwiami włamywaliśmy się do środka, żeby obejrzeć widok z góry.

Budowlę rocznie odwiedza ok. 30 - 40 tys. ludzi, w tym znaczna część z Polski. W lipcu zakończył się jej remont, ale podrożał wstęp - do 7 zł.

- Chcemy tu jeszcze w przyszłym roku utwardzić plac, zamontować ławki i pergolę przed deszczem - zapowiada starosta Zlatych Hor Milan Rac.

Zobacz też: Letnie upały, jak reagować w razie udaru słonecznego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto