Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biegająca rodzina z Węży: Ewelina, Gracjan i Robert Figura

Krzysztof Strauchamnn
Przedstawiamy rodzinny team z Węży, rodziców: Ewelinę i Roberta Figurów i syna - 13 letniego Gracjana
Przedstawiamy rodzinny team z Węży, rodziców: Ewelinę i Roberta Figurów i syna - 13 letniego Gracjana Archiwum prywatne
Przedstawiamy rodzinny team z Węży, rodziców: Ewelinę i Roberta Figurów i syna - 13 letniego Gracjana, gimnazjalistę z Korfantowa. Rodzinę biegającą. I to z sukcesami.

Ludzie się wstydzą biegania. Nie każdy ma odwagę pójść na trening, a jeszcze trudniej pojechać na zawody. Biegają więc pod osłoną nocy - opowiada Robert Figura z Węży koło Korfantowa.

- My już przetrwaliśmy najgorszy okres. Nie mamy kompleksów. Wychodzimy z domu i biegamy. I idzie nam to teraz z łatwością.

Przedstawiamy rodzinny team z Węży, rodziców: Ewelinę i Roberta Figurów i syna - 13 letniego Gracjana, gimnazjalistę z Korfantowa. Rodzinę biegającą. I to z sukcesami.

Od półtora roku jeżdżą na zawody uliczne. Startują we wszystkich otwartych imprezach biegowych w okolicy. Żyją sportem, emocjonują się swoimi startami. W swoich kategoriach często stają na podium. Najbardziej dumni są jednak z osiągnięć Gracjana. 13-latek trenuje w klubie LUKS MGOKSIR Korfantów u Mariusza Żabińskiego, trenera olimpijki Barbary Niewiedział. Przed tygodniem wygrał ogólnopolskie zawody przełajowe z okazji Święta Niepodległości w Korfantowie. Zajął pierwsze miejsce na dystansie kilometra. Kilka miesięcy wcześniej pobił rekord województwa na 500 metrów na bieżni. W czerwcu wybiegał najlepszy czas od 12 lat na 600 metrów. W szóstej klasie wygrał wszystkie zawody, na które pojechał. Na Mistrzostwach Polski w Biegu Górskim zajął pierwsze miejsce, i to z dużą przewagą nad następnym.

- Gdyby nie rodzice, to bym dziś nie biegał, bo nie miałem z kim zacząć - przyznaje Gracjan. - Biegałem z nimi przez cały rok. Dopiero potem zapisałem się do klubu.

- Na szkolnych zawodach zajmował dalekie miejsca, pomyślałem więc, że może trzeba mu pomoc, żeby stanął na podium - mówi tata Gracjana, Robert Figura. - Nikt go jednak nigdy nie zmuszał do biegania.

Ambitna rodzinka
Tak naprawdę zaczęli biegać tylko dla siebie i ze sobą. Trzy lata temu poszli na pierwszy trening, na asfaltową drogę za wioską. Przetruchtali dwa kilometry i wrócili wykończeni. Ale następnego dnia ruszyli znowu. I tak im zostało, bo biegają w tygodniu 6-7 razy. Najwięcej w wolne dni, nawet po 18 km. Okolica Węży świetnie się nadaje do przełajów. Szczególnie przyjazne są drogi w sąsiednim, pagórkowatym lesie. Biegają z uśmiechem, dla przyjemności.

- W latach szkolnych też biegałem - opowiada 39-letni Robert Figura. - W ósmej klasie podstawówki wystartowałem w biegach przełajowych i wygrałem etap gminny i wojewódzki. W finale ogólnopolskim zdobyłem trzecie miejsce.

Robertem Figurą zainteresował się wtedy trener renomowanego klubu w Ko­mornie Piotr Pakosz. Jako młody chłopak pan Robert uczył się w Nysie, biegał w rodzinnym Przydrożu według instrukcji trenera i w każdy weekend jechał na zgrupowanie do Komorna. Startował w zawodach rangi ogólnopolskiej.

- Lubiłem biegać. Dla rozbiegania robiłem nawet 18 kilometrów, choć miałem w instrukcji 12 - opowiada ze śmiechem. - Po szkole zabrakło mi czasu na sport. Zacząłem pracować za granicą. Kiedy sprowadziłem się do żony do Węży kilka razy próbowałem samotnie wrócić do biegania, ale nigdy nie trwało to dłużej niż 3 tygodnie.
Pani Ewelina w szkole nigdy nie biegała wyczynowo. Trzy lata temu wpadła jednak na pomysł, że trzeba zrzucić kilka zbędnych kilogramów. Mąż bez namysłu dał się namówić na pierwszy trening.

- Ciężko było, ale spodobało się nam - opowiadają zgodnie.
- Razem jest łatwiej. Jak mnie się nie chciało, to żona mnie wyciągała, a innym razem było na odwrót. Czasem to syn wyciągałanas z domu mimo fatalnej pogody, deszczu, silnego wiatru. Teraz już chodzimy z chęcią - mówi Robert Figura.

- Dzięki temu, że biegamy w trójkę, jesteśmy bardziej ambitni, zachęcamy się, inspirujemy i zachęcamy do wysiłku – mówi pani Ewelina. - Trener Gracjana mówi, że jesteśmy ambitną rodziną.

- Nikt z kolegów nie chwali się, że biega razem z rodzicami - mówi Gracjan. - A ja się czasem pochwalę, jak tato czy mama zajmą dobre miejsce na zawodach.

Rano, wieczór, nawet w nocy
W swojej wsi i chyba w całej gminie są jedyną biegającą rodziną. Znajomi czasem pytają ich o treningi, ale dotychczas nikt się nie przyłączył. Sąsiedzi przestali ze zdziwieniem zerkać przez okna. Za to gratulują, gdy oni z zawodów wracają z medalem, pucharem, albo gdy potem czytają o nich w gazecie.

- Dzięki bieganiu czuję się lepiej. Dlatego nie rozumiem tłumaczeń, że ktoś nie ma czasu na aktywność fizyczną - komentuje Ewelina Figura. - Ja też pracuję na dwie zmiany, dlatego biegam, kiedy mogę. Sama rano, albo wieczorem razem z mężem. Kiedy nie możemy wcześniej, to biegamy nawet w nocy. Mamy ubrania z odblaskami. I jakoś nie zauważyliśmy, żeby z powodu codziennych treningów zaczęło nam brakować czasu na coś innego. Jak się chce, to na wszystko można znaleźć czas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto