Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Epidemia jej niestraszna. W marcu odwiedziła trzy kraje. Śledzimy opolskiego bielika uratowanego od śmierci!

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Marta Węgrzyn, Arka
Samica bielika, która w grudniu ubiegłego roku została podtruta pod Głubczycami, przeszła leczenie w Nysie i została wypuszczona na wolność, do dziś pokonała kilka tysięcy kilometrów i odwiedziła trzy kraje.

Podtruty ptak został znaleziony w rejonie Głubczyc 7 grudnia 2019 roku przez członków Stowarzyszenia Historyczno – Eksploracyjnego Triskelion. Dzięki pomocy miejscowego leśniczego oraz wolontariusza, ptak szybko trafił na leczenie do nyskiej przychodni weterynaryjnej Arka, która posiada wolierę i prowadzi leczenie dzikich ptaków.

21 grudnia wyleczonego bielika wypuszczono na wolność nad Jeziorem Nyskim, ale samica została wyposażona w tzw. loger – czyli nadajnik GPS, dzięki któremu można śledzić jej przeloty.

-Nadajnik znajduje się na plecach ptaka i zamocowany szelkami pod skrzydłami. Jest też wyposażony w baterie słoneczne – opowiada Marta Węgrzyn z nyskiej Arki – To w niczym nie przeszkadza ptakowi ani w poruszaniu się, ani w pierzeniu

.

Naukowcy śledzą ptaki

Nadajnik założył Joachim Siekiera z Krapkowic, ornitolog, od 46 lat licencjonowany współpracownik Polskiej Akademii Nauk w zakresie znakowania dzikich ptaków i badań z tym związanych.

Z analizy danych wynika, że opolski bielik w marcu wybrał się na daleką wycieczkę. Poleciał do Czech, na Słowację i do Austrii, a 30 marca był w pobliżu Wiednia. Zimę spędził jednak na Opolszczyźnie, w rejonie Borów Stobrawskich. Obecnie ptak przebywa w rejonie Łodzi.

Jak wynika z opublikowanych w ubiegłym roku badań nad trzema młodymi bielikami, ptaki z Opolszczyzny potrafią latać bardzo daleko. Joachim Siekiera w 2017 roku założył podobne nadajniki trzem młodym bielikom, wyklutym w gnieździe w pobliżu Krapkowic. Królewskie ptaki przyszły na świat w kwietniu, a już 16 czerwca zaczęły wyloty z gniazda.

Przez 30 – 40 dni latały tylko w pobliżu, pod okiem rodziców. Potem rozleciały się w trzy strony świata. Jeden z nich w ciągu 14 dni doleciał na Białoruś i zginął na linii wysokiego napięcia.

Drugi latał 467 dni, łącznie na obszarze ponad 130 tys. kilometrów kwadratowych. Zimę spędził w Czechach nad stawami rybnymi, potem latał nad Słowacją i północną Austrią. Wrócił na Opolszczyznę i nieszczęśliwie zginał na linii wysokiego napięcia 32 kilometry od gniazda, gdzie się wykluł.

Trzeci ptak poleciał na północ, bytował w rejonie Ujścia Warty, Doliny Odry, od Szczecina po Berlin. Jego nadajnik przestał nadawać 8 kwietnia 2018 roku z nieznanych przyczyn, ale raczej nie z powodu śmierci ptaka.

Badania telemetryczno – satelitarne bielików z Opolszczyzny pozwoliły ustalić, że te potężne drapieżne ptaki potrafią dziennie przelecieć 200 – 300 kilometrów z prędkością dochodzącą do prawie 60 km na godzinę.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto