Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt w "Przyszłości" w Opolu. Zarząd pozwał spółdzielnię

Piotr Guzik
Piotr Guzik
Opole. Konflikt w "Przyszłości". Zarząd pozwał spółdzielnię
Opole. Konflikt w "Przyszłości". Zarząd pozwał spółdzielnię Piotr Guzik
Chodzi o wybór członków rady nadzorczej spółdzielni Przyszłość z trzech osiedli: Centrum, Zaodrze i Dambonia. - Po głosowaniach okazało się że do rady nadzorczej nie dostali się „starzy” działacze sprzyjający prezesowi, a większość rady nadzorczej stanowić będą osoby niepopierające bezwarunkowo działań zarządu - mówią nam przedstawiciele nowej rady.

Wyboru członków rady nadzorczej dokonuje Walne Zgromadzenie Opolskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Przyszłość". W hierarchii jest to najważniejszy organ spółdzielni. Kolejne to rada nadzorcza, a potem zarząd.

Walne zgromadzenie odbywa się raz w roku. Jego uczestnicy zatwierdzają na nim m.in. działania zarządu, a także decydują o przyznaniu absolutorium. Walne zgromadzenia odbywają się w pięciu częściach, osobno dla każdego z osiedli wchodzących w skład "Przyszłości". Osiedla te to Centrum, Chabry, Dambonia, Ozimek i Zaodrze.

Jesienią ubiegłego roku walne zgromadzenie decydowało też o składzie nowej rady nadzorczej spółdzielni, z racji upływu trzyletniej kadencji poprzedniej rady. Każde z osiedli ma określoną liczbę reprezentantów w radzie. Ze statutu wynika, że jest to jedna osoba na każdy rozpoczęty tysiąc mieszkańców danego osiedla.

Wiadomo było, że rada będzie bardziej liczna. Do tej pory było w niej 11 osób. W kolejnej kadencji do obsadzenia było w sumie 16 miejsc. Powodem była zmiana przepisów ustawowych, na mocy których wszystkich właścicieli mieszkań oraz ich małżonków zaliczono do grona spółdzielców. Wcześniej aby być członkiem spółdzielni, trzeba było złożyć deklarację członkowską i wnieść składkę.

Zmiany te sprawiły, że osiedla Centrum i Chabry miały do obsadzenia po cztery osoby w radzie, Dambonia i Zaodrze po trzy, a Ozimek dwie.

- Po głosowaniach okazało się że do Rady Nadzorczej nie dostali się „starzy” działacze sprzyjający prezesowi, a większość rady nadzorczej stanowić będą osoby niepopierające bezwarunkowo działań zarządu - mówią nam przedstawiciele nowej rady.

Zarząd pozywa spółdzielnię

Zaznaczają, że chcą zachować anonimowość, gdyż obawiają się reperkusji ze strony zarządu. - Nie możemy jednak milczeć w sytuacji, gdy ów zarząd w reakcji na niekorzystne dla siebie wyniki wyborów próbuje zakwestionować decyzje mieszkańców i pozywa spółdzielnię do sądu - podkreślają.

- Już sam fakt pozwu jest kuriozalny. Zarząd zrobił to z pomocą radcy prawnego zatrudnionego przez spółdzielnię, a więc w istocie przez samych mieszkańców, bowiem to z ich pieniędzy opłacany jest ów radca. To tak, jakby pracownik firmy skierował pozew przeciwko swojemu pracodawcy z pomocą prawnika będącego zatrudnianego przez tę samą firmę - argumentują.

Zwróciliśmy się do zarządu spółdzielni "Przyszłość" z pytaniami o to, kto sfinansował pozew, kto jest pełnomocnikiem zarządu oraz kto ponosi koszty związane z postępowaniem sądowym.

W pisemnej odpowiedzi zarząd w składzie Franciszek Dezor (prezes) oraz Celina Walewska (członek zarządu) stwierdza, że ma prawo wytoczyć powództwo przeciwko spółdzielni kwestionujące uchwałę walnego zgromadzenia jeśli ta jest np. sprzeczna z prawem. Zarząd wskazuje, że koszty postępowania sądowego ponosi spółdzielnia, ale nie informuje kto konkretnie jest jego pełnomocnikiem.

Konflikt o pełnomocnictwa

Czego dotyczy pozew do Sądu Okręgowego w Opolu? Chodzi o stwierdzenie nieważności bądź ustalenie nieistnienia uchwały o wyborze członków rady nadzorczej.

- Konkretnie chodzi o wybory na osiedlach Centrum, Dambonia i Zaodrze. To właśnie na nich wybrano osoby, które nie są stronnikami zarządu - zauważają nasi rozmówcy.

Zarząd "Przyszłości" swój ruch opiera na na sygnałach, iż część pełnomocnictw, na bazie których uczestnicy walnego zgromadzenia głosowali w imieniu innych członków spółdzielni, miała być wydana wadliwie.

W piśmie do "nto" wskazuje, że z oświadczeń części osób udzielających pełnomocnictw wynika, że tylko je podpisali nie wiedząc kto będzie ich reprezentował oraz jak będzie głosował. W przypadku innych pełnomocnictw pod wątpliwość poddane jest też kto je wypełniał.

- W przeszłości głosowania także odbywały się z wykorzystaniem pełnomocnictw. Tak jak wcześniej, tak i teraz na jedną osobę mogły przypadać maksymalnie dwa głosy: własny oraz ten udzielony na bazie pełnomocnictwa wydanego przez innego członka spółdzielni. Do tej pory zarząd nie miał z tym problemów. Wątpliwości pojawiły się dopiero w momencie, gdy stracił przewagę w radzie nadzorczej - argumentują przedstawiciele rady nadzorczej.

- Zastanawiające jest przy tym, że zarząd ma zastrzeżenia tylko do głosowań w sprawie wyboru członków rady nadzorczej. Głosowania na osiedlach Centrum, Dambonia i Zaodrze w innych kwestiach, takich jak inwestycje, sprawozdania finansowe, zaciągane pożyczki, czy wreszcie absolutorium dla zarządu już nie budzą wątpliwości - podkreślają.

Zarząd "Przyszłości" zaznacza, że nie jest prawdą, aby kwestionował wybór na trzech osiedlach, bowiem w pozwie skierowanym do sądu w Opolu chodzi o stwierdzenie nieważności bądź nieistnienia uchwały walnego zgromadzenia ws. wyboru rady nadzorczej w całości.

W piśmie do "nto" zarząd wskazuje co prawda, że nieprawidłowości w głosowaniach miały występować na osiedlach Centrum, Dambonia oraz Zaodrze, ale zaprzecza, jakoby przyczyną pozwu był fakt, że ich mieszkańcy wybrali do rady nadzorczej osoby, które nie gwarantują mu bezwarunkowego poparcia.

Wewnętrzne dochodzenie

Ludzie z rady nadzorczej zaznaczają, że przeczy temu fakt, iż zarząd zaczął wzywać mieszkańców, którzy udzielili pełnomocnictw do składania wyjaśnień jeszcze zanim doszło do podpisania protokołów z walnego zgromadzenia.

- Ostatnie cząstkowe zebranie odbyło się 26 września. Krótko potem osoby, które udzieliły pełnomocnictw, znalazły w skrzynkach pisma, datowane na przykład na 28 września, w których zarząd zwraca się o udzielenie informacji w tej sprawie - opisują.

- Szczególne wzburzenie budzi fakt, iż w tych pismach zaznaczono, iż adresat ma przekazać pisemne wyjaśnienia do sekretariatu administracji danego osiedla albo do zarządu. Do tego dochodzi groźnie brzmiące stwierdzenie, że jeśli ktoś nie odpowie na to pismo w ciągu siedmiu dni, to "zostaną wszczęte kolejne czynności wyjaśniające". To brzmi jak próba zastraszenia i zniechęcenia do udzielania pełnomocnictw w przyszłości - uważają nasi rozmówcy.

Dodają, że dochodzenie zarządu spółdzielni miało miejsce gdy rozpoczynała się druga fala zachorowań na COVID-19.

- Na dodatek w czasie, gdy wykryto ognisko koronawirusa w sekretariacie zarządu! A przecież właśnie ze względu na obawy o własne zdrowie sporo starszych spółdzielców postanowiło udzielić pełnomocnictw! - zaznaczają.

Zarząd "Przyszłości" stwierdza, że postępowanie wyjaśniające przeprowadzono przed drugą falą pandemii. Informuje, że pisma o udzielenie wyjaśnień ws. okoliczności wydania pełnomocnictw wysłano do ponad stu członków spółdzielni. W każdym przypadku było to wrzucenie pisma do skrzynki pocztowej, jak i nadanie go listem poleconym. Wskazuje, że wyjaśnienia przekazano spółdzielni w formie pisemnej, co miało nie narażać lub minimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem.

Co ciekawe, w piśmie do "nto" zarząd przyznaje, że nie ma żadnych uprawnień i instrumentów prawnych, aby w ramach wewnętrznego postępowania załatwić przedmiotową sprawę. Skąd więc całe to dochodzenie? Zarząd tłumaczy, że chodzi o obiektywne wyjaśnienie sprawy, zaś rozstrzygnięcie należeć będzie już od oceny sądu i organów ścigania.

Spółdzielni grozi paraliż?

Zarząd stwierdza, że pozew dotyczy tylko uchwały ws. wyboru rady nadzorczej, gdyż właśnie w jej przypadku o wynikach miały decydować głosy oddane na bazie "wadliwych" pełnomocnictw. Innych uchwał przyjętych na walnym zgromadzeniu zarząd nie zaskarżył, gdyż - jak tłumaczy - były one podjęte jednomyślnie bądź z odpowiednią przewagą głosów.

- To wskazuje, że zarząd założył, iż osoby mające głosować za innych z pomocą rzekomo wadliwych pełnomocnictw robiły to tylko w przypadku wyboru przedstawicieli do rady nadzorczej. To założenie błędne, bo przecież nie można wykluczyć, że osoby z tymi pełnomocnictwami brały też udział w innych głosowaniach - mówią członkowie rady nadzorczej.

Zarząd przekonuje, że założenie sprawy w sądzie nie spowoduje unieważnienia wszystkich uchwał podjętych na jesiennym walnym zgromadzeniu. Podkreśla, że w spółdzielni działają wszystkie jej organy, a ich struktura i uprawnienia zapewniają wielostopniową kontrolę.

Przedstawiciele rady nadzorczej uważają tymczasem, że istnieje poważne ryzyko, iż pozew zarządu przeciwko spółdzielni może paraliżować jej działalność.

- Zarząd wniósł do sądu o zabezpieczenie wykonania wyroku poprzez zawieszenie uchwały budzącej jego wątpliwości do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Mając na uwadze, że zarząd podważa wiele pełnomocnictw, oraz zgłosił wniosek o przesłuchanie przed sądem ponad 50 osób, sama sprawa może się ciągnąć miesiącami, a nawet latami. Przez ten czas zarząd może pozostać bez należytego nadzoru i kontroli, ponieważ żaden inny organ spółdzielni nie posiada takich uprawnień, jak rada nadzorcza - podkreślają.

Na razie zawarty w pozwie wniosek o wstrzymanie uchwały ws. wyboru członków rady nadzorczej nie został rozpoznany przez sąd do czasu złożenia pisma procesowego przez pełnomocnika spółdzielni.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto