Broń kolekcjonerska na czarny proch nie wymaga pozwolenia ani rejestracji, nie jest też traktowana jako broń palna. Odpowiednio przygotowana i użyta jest jednak śmiertelnie niebezpieczna.
32-letni Arkadiusz S. z Charbielina koło Głuchołaz miał dwa czarnoprochowe rewolwery, repliki amerykańskiej broni z okresu Dzikiego Zachodu - marki Colt i Remington. Według ustaleń prokuratury i policji użył ich do zabójstwa swojego starszego brata. Strzelił najpierw dwukrotnie z Colta z niedużej odległości. Potem podszedł do leżącego i przyłożył mu broń do głowy, po czym strzelił jeszcze raz. Czwarty strzał w głowę oddał jeszcze z Remingtona.
Do dramatycznych wydarzeń doszło 11 października 2019 roku w domu rodzinnym, gdzie mieszkali obaj bracia. Poza nimi nikogo tam nie było. Matka mężczyzn przebywała w tym czasie w Niemczech, gdzie pracowała. Ojciec był w szpitalu. Sąsiedzi nawet nie słyszeli strzałów. Ofiara to były policjant.
Po zabójstwie Arkadiusz S. sam zadzwonił na policję i powiedział, że zastrzelił brata. Potem usiadł spokojnie na progu domu i czekał na przyjazd patrolu. Nie stawiał żadnego oporu. Akt oskarżenia przeciwko Arkadiuszowi S. właśnie trafił do Sądu Okręgowego w Opolu.
- Oskarżony przyznał się do zarzutu i udzielił wyjaśnień - mówi prokurator rejonowy w Prudniku Klaudiusz Juchniewicz. - Pomiędzy braćmi od dłuższego czasu trwał konflikt.
Arkadiusz S. w tymczasowym areszcie był badany przez biegłych psychiatrów sądowych. Według nich w chwili zdarzenia był poczytalny.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?