Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie wracają na sielską prowincję. Na południu regionu życie jest tańsze i spokojniejsze. Takich przypadków jest coraz więcej

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
To może jeszcze nie jest trend, ale są przypadki osób, wracających do nas z wielkich miast – uważa Dorota Przysiężna – Bator, burmistrz Kietrza. Podobnie jest w sąsiednim Baborowie i w wielu innych gminach, na wyludniającej się dotychczas opolskiej prowincji.

Południe Opolszczyzny, to jeszcze niedawno był przysłowiowy „półksiężyc biedy”, gdzie nie ma szans na pracę i dobre życie, a kto może, ten emigruje. To powoli się zmienia. O dziwo – także dzięki pandemii, która wymusiła na wielu firmach organizację pracy zdalnej, czyli na odległość.

Zanika infrastrukturalne zapóźnienie wsi, coraz mniej mieszkańców narzeka przykre zapachy czy sąsiedztwo gospodarstw. Przybywa osiedli z wodociągiem i kanalizacją. Rozwija się sieć Internetu światłowodowego. Gminy budują żłobki, przedszkola, obiekty sportowe. Na prowincję wracają emeryci, nie tylko ci, którzy wcześniej wyjechali do dużych miast. Jest też część rodzin, które szukają spokojnego, wygodniejszego i tańszego miejsca do życia.

Kupują grunty, szukają mieszkań

- Na przetargach gminnych gruntów spotykamy ludzi, którzy szukają działek budowlanych. Wcześniej wyjechali stąd z gminy na Śląsk, mieli tam mieszkanie, pracę – mówił na piątkowej konferencji „Polska – wielki projekt” w Prudniku burmistrz Baborowa Tomasz Krupa. - Są ludzie, którzy nawet rezygnują z dochodowej pracy i przenoszą się do nas, bo u nas nie trzeba jeździć codziennie z dzieckiem do szkoły 40 minut.

- Są takie przypadki. Może nie trend – komentuje burmistrz Kietrza Dorota Przysiężna – Bator. – Wracają osoby pochodzące stąd, gdy przechodzą na emeryturę. Przychodzą do gminy i pytają o możliwość mieszkania w budynku Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej. Emerytowani górnicy chętnie kupują stare posesje i je remontują.

- Potwierdzam, że o trendzie jeszcze trudno mówić, ale też mamy takie przypadki – dodaje wiceburmistrz Prudnika Jarosław Szóstka, który sam powrócił do Prudnika po kilku latach spędzonym w dużym mieście. – U nas odebranie dziecka ze żłobka czy zawiezienie na dodatkowe zajęcia zajmuje najwyżej 5 – 10 minut. Tylko z tego powodu nikt oczywiście nie zostanie, ale to może przechylić szalę wyboru.

W zgodnej opinii samorządowców nowi mieszkańcy szukają na prowincji spokoju, dostępu do rozbudowanej opieki zdrowotnej, możliwości budownictwa mieszkaniowego. Dla rodzin ważna jest edukacja na dobrym poziomie, dostęp do infrastruktury sportowej i rekreacyjnej.

Ucieczka z dużych miast

W gminie Otmuchów przybywa mieszkańców w miejscowościach sąsiadujących z Nysą, ale także w wioskach leżących nad jeziorem nyskim.

- Ludzie budują się chętnie w Wójcicach, Sarnowicach czy Śliwicach, bo działki są tam tańsze niż w mieście, a widoki na jezioro wspaniałe – mówi Artur Banasiak, sekretarz gminy Otmuchów. – Generalnie jednak liczba mieszkańców gminy ciągle spada. Tylko w roku ubiegłym było nam 112 osób, a w ciągu 4 lat – 512 mieszkańców. Są miejscowości, w których spadek jest bardzo duży.

Z drugiej strony w Otmuchowie przybyło urodzin, czyli rośnie prorodzinna aktywność mieszkańców. W 2022 roku urodziło się tam 102 dzieci, o 20 więcej niż rok wcześniej. Na każde dziecko czeka w Otmuchowie miejsce w żłobku i przedszkolu.

Skala depopulacji nie jest łatwa do odwrócenia. W 11 tysięcznej gminie Kietrz liczba urodzeń pomiędzy rokiem 2012 a 2022 spadła z 91 do 70. Liczba zgonów w tym samym czasie wzrosła z 122 do 168. Co rok ubywa w ten sposób stu mieszkańców.

Duży napływ ludności spoza gminy przeżywają Głuchołazy i okolice Gór Opawskich. Zdaniem wiceburmistrza Głuchołaz Romana Sambora widać to po ilości rozpoczynanych budów domów, która mimo kryzysu nie spada. I to nie tylko w wioskach turystycznych – Jarnołtówku, Podlesiu czy Konradowie, ale też w bardziej oddalonych Burgrabicach czy Sławniowicach.

- Analizując pozwolenia budowlane widać sporą ilość osób, które nie były związane z gminą, a chcą się u nas osiedlić – mówi Roman Sambor. – To może być też efekt skanalizowania gminy. Po pandemii, dzięki pracy zdalnej ludzie coraz większe znaczenie przykładają do tego, gdzie i jak mieszkają. Coraz mniejsze do tego, gdzie pracują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ludzie wracają na sielską prowincję. Na południu regionu życie jest tańsze i spokojniejsze. Takich przypadków jest coraz więcej - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto