Marsz w Nysie. "Nie zgadzamy się na wydawanie polskich dzieci!"

Sąd Okręgowy w Opolu przed tygodniem podtrzymał orzeczenie, nakazujące Katarzynie Nowak wydanie córki do Włoch, gdzie mieszka jej ojciec Mohamed S.

Nyska prokuratura wystąpiła do Sądu Rejonowego z wnioskiem o zmianę tego prawomocnego postanowienia, bo tego wymaga dobro dziecka.

- Najważniejsze jest to, aby moja córeczka nie przeżywała traumy z powodu rozstania z matką, bo się z tego nie podniesie - mówiła Katarzyna Nowak, która przyszła na marsz razem z córką. - Nawet prokurator okręgowy stwierdził, że rozdzielanie dziecka z matką jest barbarzyństwem. Sąd nie patrzył na dobro dziecka. Sucho zastosował przepisy.

Katarzyna Nowak ma wydać córkę do 24 września. Prokuratura wnioskuje także, aby wstrzymać to do czasu ponownego rozpatrzenia sprawy.

- W Nysie nie czujemy strachu, że nasze życie jest kontrolowane, że za chwilę będzie kolejna awantura, bo tata przyjdzie po nią i będzie krzyczał. Ona się tego wszystkiego boi - komentuje matka Yasminy. - Sąd nakazał doprowadzenie do sytuacji sprzed naszego wyjazdu z Włoch, a tego już nie ma. Nie mam tam mieszkania, pracy. Skoro ja nie mogę tam wrócić, to oznacza wydanie dziecka ojcu. Polski sąd stwierdził, że dziecko ma być z ojcem, a nie z matką, choć to ja byłam pierwszoplanowym rodzicem i od urodzenia zajmowałam się córką.