Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Nysy: Chcemy żyć jak w mieście. Zbudujcie nam drogi!

Fabian Miszkiel
Na spotkaniu z radnym Adamem Zelentem pojawiło się niemal  50 mieszkańców. Chcą żeby miasto wybudowało im drogi
Na spotkaniu z radnym Adamem Zelentem pojawiło się niemal 50 mieszkańców. Chcą żeby miasto wybudowało im drogi Fabian Miszkiel
To koszmar! Mieszkańcy nyskiego Podzamcza i Rochowa od lat toną w błocie i nie mogą doprosić się budowy dróg. Ludzie stracili już cierpliwość.

Urzędnicy maj ą nas gdzieś i traktują jak koniec świata - denerwują się mieszkańcy nyskiego Rochowa i Podzamcza. Chcą mieszkać w cywilizowanych warunkach, jak na XXI wiek przystało, ale od lat nie mogą się doprosić, żeby władze gminy doprowadziły do ładu drogi i chodniki na ich osiedlu. Choć od magistratu jest tu zaledwie 5 minut jazdy samochodem, to wjeżdżając na Rochów i Podzamcze trudno uwierzyć, że jest się jeszcze w mieście.

Jak mówią mieszkańcy, stan dróg i chodników traktów na ich osiedlach woła o pomstę do nieba. Wyprawa na ulice między domami za kościołem franciszkanów jest jak podróż w czasie. Główne osiedlowe drogi są w najlepszym wypadku wyłożone pamiętającą jeszcze czasy Gierka i zapadającą się trylinką. Reszta to ubijane żwirówki, zniszczone tak, że podobnych trudno doszukać się nawet w podnyskich wsiach.

Ulice są, ale dróg nikt nie wybudował
Mieszkańcy nie tyle proszą o remonty dróg, ale o ich budowę, bo tych po prostu nie ma.
- Ręce opadają, przez ponad 30 lat toniemy w błocie! - oburza się Bożena Bomba z ul. Kordeckiego. - Po deszczu na buty trzeba zakładać worki, a przy orliku jest taka kałuża, że w ogóle nie da się przejść. Na 500 metrach ulicy są tylko 4 latarnie i to przy pierwszych domach, dalej jest ciemno i wieczorem strach tam chodzić. Mieszkam tu 35 lat i zamiast zrobić normalną drogę, to tylko dosypują tłuczeń.

W podobnej sytuacji są pozostali mieszkańcy Podzamcza i Rochowa. Niektórzy mają mniej cierpliwości niż pani Bożena i w desperacji na własną rękę reperują zniszczoną ulicę. Zresztą nie mają wyjścia, bo bez tego nie ma jak dojść do domów. Tak jest w przypadku tych, którzy wybudowali się przy ul. Bora-Komorowskiego.

- To dramat! - mówią Jolanta i Wiesław Wierzchowscy. - Sami przywieźliśmy żwir i piasek, żeby zasypać dziury. Urzędnicy o nas zapomnieli, choć obiecali nową drogę. Karetki tu nie dojeżdżają, a w dziurach można urwać zawieszenie samochodu.

O uszkodzenie auta zresztą nietrudno. Na drogach w Rochowie i na Podzamczu na prawie każdej ulicy trzeba uważać i umieć się po niej poruszać. - Z domu słyszę, jak samochody zaczepiają o studzienkę kanalizacyjną. Droga jest przy niej jest tak zapadnięta, że ostatnio kobieta urwała tu miskę olejową. - Jest jeszcze ślad - mówi Krzysztof Gruchman, mieszkaniec ul. Kaczkowskiego.

500 m na 13 etapów
Mieszkańcy swoje życie na Rochowie i Podzamczu porównują do tego na Dzikim Zachodzie.
- W upalny dzień kurz taki leci, że nie idzie wytrzymać - mówi Ewa Sowa. - Jak jest deszcz, to woda z drogi zalewa podwórko. Kiedyś było równo, ale po tym, jak zaczęli dosypywać tłuczeń, wszystko spływa
- Nie doliczyłabym się, ile razy zalało mi piwnicę - dodaje jej sąsiadka, Teresa Czerwińska.

To wina kratek ściekowych. Te na ul. Brodzińskiego wystają wysoko ponad jezdnię i w efekcie woda nie ma jak spływać do sieci kanalizacyjnej. Lekkiego losu nie mają też ci, którzy mieszkają przy al. Wojska Polskiego. Kilkaset metrów drogi wyremontowano, ale potem prace stanęły w miejscu. Mieszkający dalej muszą korzystać z bitego traktu.

- Proszę sobie wyobrazić, że 500 metrów drogi drogowcy robili w 13 etapach! - denerwuje się Iwona Husak. - Na przestrzeni lat pisaliśmy już kilka pism w tej sprawie, ale władza wciąż nas zbywa.

- Po deszczu jest tyle błota, że samochody stają w poprzek - dodaje Piotr Osiadło.

Zapomnieli o nas
Mieszkańcy od dawna wysyłają pisma do urzędu miejskiego w Nysie z prośbą o remonty dróg. Ich batalia ciągnie się ponad 20 lat.

- Pierwsze pismo z prośbą o remont ul. Kaczkowskiego pisałem w 1995 roku - skarży się Edward Pułkowski. - Później były kolejne. Podpisywało się pod nimi kilkadziesiąt osób. Zawsze odpowiadano nam, że nie ma pieniędzy...

Sprawę dróg na Podzamczu i Rochowie na ostatniej sesji rady miejskiej podniósł radny Adam Zelent. Jego wyliczenia są zatrważające. W latach 2007-2014 gminne nakłady na remonty i budowę dróg wyniosły tu zaledwie 1,5 mln zł, kiedy w innych dzielnicach przekroczyły 10 mln zł.

- To dzielnica zapomniana przez wszystkich, czujemy się pokrzywdzeni, bo wszystko się robi po drugiej stronie rzeki. Jak to jest, że są pieniądze na budowę przedłużenia ul. Prusa, bez którego można się obejść, a u nas nic. To są w końcu środki na budowę dróg, czy ich nie ma? - pyta Stanisława Muraro.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkańcy Nysy: Chcemy żyć jak w mieście. Zbudujcie nam drogi! - Nysa Nasze Miasto

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto