Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młode małżeństwo z Nysy straciło w pożarze mieszkania dorobek życia. Teraz potrzebują pomocy

Anna Gryglas
Anna Gryglas
W pożarze z 17 listopada Paulina i Kamil stracili dorobek życia.
W pożarze z 17 listopada Paulina i Kamil stracili dorobek życia. Archiwum prywatne
Paulina i Kamil, młode małżeństwo w Nysy, stracili dorobek życia w pożarze mieszkania. Gdyby nie heroiczna postawa mężczyzny mógłby ucierpieć cały budynek. Kamil nie bacząc na swoje zdrowie ugasił pożar, wyniósł z mieszkania zwierzęta, ale dotkliwie się poparzył.

Ona kosmetyczka i wolontariuszka pomagająca zwierzakom w nyskiej Łapie, on - wojskowy. Przyjaciele mówią, że to cudowni ludzie, na których zawsze można było liczyć. Teraz sami potrzebują pomocy.

Paulina już nie liczy łez, które wypłakała w poduszkę.

- Jestem jednak osobą wielkiej wiary i wiem, że wszystko co nas spotkało ma jakiś cel… Tylko jeszcze go nie znam.. Na ten moment najważniejszy jest dla mnie mąż. -mówi nysanka.

Do tragicznych wydarzeń doszło 17 listopada. W wyniku samozapłonu oparów podczas rutynowej, drobnej pracy domowej w małym trzydziestometrowym mieszkaniu Pauliny i Kamila z Nysy wybuchł pożar.

Mężczyzna, na co dzień wojskowy, był wtedy w domu sam. Nie bacząc na swoje bezpieczeństwo przystąpił do gaszenia pożaru i ratowania zwierząt domowych.

- Kamil ugasił ogień i zabezpieczył mieszkanie na tyle ile potrafił, myśląc o dobru naszych zwierząt i sąsiadów. Wyniósł nasze koty, potem wrócił do mieszkania by otworzyć okna. Niestety dotkliwie poparzył drogi oddechowe, gałki oczne i ręce – opowiada Paulina.

Przyznaje, że to co zrobił mąż może nie było zbyt roztropne.

– Ale każdy kto nas zna wie, że Kamil nie mógł postąpić inaczej. Myślał o naszych sąsiadach, żeby pożar się nie rozprzestrzenił i o naszych zwierzętach – mówi Paulina.

Młody mężczyzna spędził kilka dób na oddziale intensywnej terapii nyskiego szpitala. Dramatyzmu całej sytuacji dodaje fakt, że poparzonego zobaczyła go żona, która akurat miała praktyki na OIOM-ie.

- Dziś stan Kamila nadal jest ciężki, ale stabilny, co daje mi ogrom nadziei. W Nysie miał cudowną opiekę, za co dziękuję lekarzom i pielęgniarkom. Obecnie został do Siemianowic Śląskich – mówi Paulina.

.

W pożarze, choć został szybko ugaszony, młodzi nysanie stracili dorobek życia. Udało się uratować jedynie lodówkę. Podczas pożaru doszło też do rozszczelnienia instalacji gazowej. Gdyby nie interwencja Kamila mogło też dojść do wybuchu.

Przyjaciele pary zorganizowali zrzutkę, by pomóc młodym zebrać pieniądze na specjalistyczne sprzątanie mieszkania. Do tej pory udało się zebrać ponad 30 tysięcy zł (samo sprzątanie to koszt 14 tysięcy zł).

- Ale będzie nasz czekał generalny remont, wymiana wszystkiego. Dlatego zostałam również zmuszona wyjść ze swojej strefy komfortu i założyć kolejną zrzutkę - mówi Paulina

Kobieta została też chwilowo pozbawiona dochodów, bo prowadzi własną działalność.
Jeśli chcecie jej pomóc - podajemy link do zbiórki:
https://zrzutka.pl/4d55r9

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto