Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieoczekiwana zamiana miejsc. Bójka pod dyskoteką w Nysie przerodziła się w atak na tle rasowym

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Osoba, która w Polsce publicznie znieważa lub narusza nietykalność cielesną kogoś z powodu przynależności narodowej, rasowej, etnicznej czy wyznaniowej podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat. Tak mówi artykuł 257 kodeksu karnego. Policyjne statystyki pokazują, że mamy z tym przestępstwem w Polsce narastający problem.
Osoba, która w Polsce publicznie znieważa lub narusza nietykalność cielesną kogoś z powodu przynależności narodowej, rasowej, etnicznej czy wyznaniowej podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat. Tak mówi artykuł 257 kodeksu karnego. Policyjne statystyki pokazują, że mamy z tym przestępstwem w Polsce narastający problem. Archiwum
Bójka pijanych facetów pod dyskoteką. Dla śledczych trudno o bardziej banalne zdarzenie. Ta bójka w sądzie nabrała nowego wymiaru. Sąd uznał, że to pokrzywdzony powinien odpowiadać karnie - za nienawiść na tle rasowym.

Pokrzywdzony to Paweł T., mieszkaniec powiatu nyskiego. Lat 32. Kawał mężczyzny – 176 centymetrów i 96 kilogramów wagi. Tej nocy wypił 8 piw, aż w końcu jego dziewczyna postanowiła zabrać go do domu.

Oskarżeni to 28 letni Napo T. Gruzin od dwóch lat mieszkający w Nysie, pracownik jednej z miejscowych firm. Bezdzietny kawaler, nie karany, dobrze znający język polski. Oraz Onise K. lat 30. Także Gruzin, żonaty, z piątką osób na utrzymaniu. Do Polski przyjechał niewiele wcześniej, zatrzymał się we Wrocławiu i wpadł na jeden dzień w odwiedziny do kolegi w Nysie. Polskiego jeszcze się nie nauczył, dopiero szukał sobie pracy i stałego miejsca.

Panowie się nie znają z pokrzywdzonym, choć jakby poszukać dobrze, to mają wspólnych znajomych, albo znajomych - znajomych. Taka cecha niezbyt dużych miast, jak Nysa. W nocy z soboty na niedzielę, z 12 na 13 października 2019 roku, całkiem przypadkowo bawili się w większych grupach w lokalu rozrywkowym w Nysie. To lokal, który przed wejściem ma duży tras, gdzie goście wychodzą się przewietrzyć, zapalić papierosa, pogadać. Żeby wejść z zewnątrz na taras, trzeba pokonać kilka schodków, gdzie wzdłuż poręczy też często przesiadują ludzie.

- Nie sprowokowałem ich. To oni szukali zaczepki – zeznawał policjantom kilka dni po zdarzeniu pokrzywdzony Paweł T.

Od razu zaznaczył, że w przypadku ustalenia podejrzanych nie chce mediacji. Domaga się ścigania i postawienia ich przed sądem, a dodatkowo będzie się od każdego domagał po 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Brutalna napaść?

Według zeznań Pawła T, zajście pod dyskoteką wyglądało tak: Zaczepiło go dwóch mężczyzn, natarczywie dopytując się „Czy masz jakiś problem?”. Pomyślał, że to Ukraińcy, bo mówili w jakimś innym języku. Odparł, że nie ma żadnego problemu i wyszedł, ale na schodach ci sami mężczyźni dogonili go wołając: Zaje … cię! Jeden z nich podniósł rękę jak do uderzenia, więc Paweł T. odepchnął go na wszelkie wypadek. Potem zaatakowali go z dwóch stron, złapali za odzież, szarpali, przewrócili go na ziemię. Kiedy leżał, był kopany po głowie i reszcie ciała.

- Moja dziewczyna i jeszcze inna, której nie znam, położyły się na mnie, żeby mnie osłonić przed ciosami – zeznawał Paweł T. – Krzyczały do napastników, żeby przestali, ale oni kopali mnie dalej. W końcu jakieś kobiety odciągnęły ich ode mnie.

Paweł T. przyznał, że to nie był koniec bijatyki. Był przekonany, że ktoś wezwał policję, więc wstał i zaczął krzyczeć do odchodzących napastników: „Dawajcie”.

- Grałem na czas, chciałem ich zatrzymać. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jak ich policja nie spisze, to unikną konsekwencji – mówił do policjantów.

Napastnicy wrócili, znów przewrócili go na ziemię i zaczęli kopać, a dziewczyny znów położyły się na nim, żeby go zasłonić. Kiedy skończyli, Paweł T. jeszcze raz zaczął wołać do nich: „Dawajcie”, ale odeszli ulicą w drugą stronę. Pokrzywdzony powiedział także śledczym, że jeden z mężczyzn groził mu śmiercią.

Lekarz uznał obrażenia ciała pokrzywdzonego za lekkie, trwające krócej niż ustawowe 7 dni. Miał stłuczoną głowę i drobne rany wargi. Po zdarzeniu poszedł na Szpitalny Oddział ratunkowy w Nysie, bo poczuł się gorzej, ale rano upuścił szpital. W poniedziałek nie poszedł do swojego lekarza rodzinnego po zwolnienie, bo bał się problemów w pracy.
Solówka ze wsparciem

Policji zajęło trochę czasu ustalenie, kto brał udział w bójce pod dyskoteką, bo na nagraniach z okolicznych kamer niewiele widać, poza ogólnym zamieszaniem. Po dłuższych ustaleniach śledczy z Nysy wezwali na przesłuchanie Napo T. Tego, który znał język polski, a więc mógł być uczestnikiem słownych utarczek z Pawłem T. Ten od razu przyznał się do udziału w pobiciu, z zastrzeżeniem że „częściowo”.

- Poszedłem z dziewczyną i kumplem do lokalu. Dużo wypiłem, piwo, wódkę, upiłem się – mówił szczerze na przesłuchaniu.

O Pawle T. mówił per „jakiś mężczyzna”, bo pierwszy raz w życiu zobaczył go, gdy stali z Onise na tarasie przed wejściem, a on przechodził obok nich.

- Był pijany i szukał zaczepki. My rozmawialiśmy ze sobą po gruziński, a on podszedł i zapytał czy „mamy problem”? Dlaczego tu stoimy? Odpowiedziałem mu, że nie mamy żadnego problemu. Jego dziewczyna odciągnęła go ze sobą.

Po chwili Paweł T. wrócił na taras i zrobiła się awantura. Nawet właściciele lokalu wyszli na zewnatrz i zakazali wszystkim awanturującym się wstępu do środka.

- Poszedł i zaczepiał mojego kolegę – zeznawał Napo T. – Odepchnął mnie, wtedy mój kolega popchnął jego. Krzyczał do nas pederaści, chu …, kur …, zaje … was! Zdenerwowałem się i pobiegłem za nim. Uderzyłem go, a on mnie uderzył. Upadliśmy na ziemię i biliśmy się we dwóch. Po chwili ktoś mnie odciągnął i jego także.

- Nieznany mi mężczyzna, który był pijany, szturchnął mojego kolegę. Mówiliśmy mu, że jesteśmy z Gruzji i nie chcemy problemów – zeznawał na policji bardziej zdawkowo Onise K. – To on popchnął Napo i sprowokował go do bójki.

W takich sprawach, gdzie większość uczestników jest pod wpływem alkoholu, jest tłum ludzi, trwa ogólne zamieszanie, ustalenie dokładnego przebiegu zajścia bywa trudne. Policja ustaliła i przesłuchała jeszcze kilku świadków, w tym dziewczyny obu mężczyzn. Na podstawie zebranych dowodów Prokuratura Rejonowa w Nysie w czerwcu 2020 roku wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm Gruzinom. Oskarżyła ich o wspólne pobicie Pawła T. Napo T. dodatkowo został oskarżony o groźby karalne czyli grożenie zabójstwem pokrzywdzonemu, co wywołało u niego realną obawę o spełnienie.

Dwóch porządnych ludzi ma problemy

Wyrok w Sądzie Rejonowym w Nysie zapadł 30 grudnia ubiegłego roku. Sąd uznał obu oskarżonych za winnych nie pobicia, ale udziału w bójce i odstąpił od wymierzenia im kary, bo społeczna szkodliwość czynu jest nieznaczna. Napo T. został całkowicie uniewinniony od zarzutu gróźb karalnych wobec Pawła T.

- W tej sprawie mamy do czynienia z bójką, a nie pobiciem. Wszyscy trzej byli uczestnikami bójki, narażali się wzajemnie na jej skutki – napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Ulman. – Pokrzywdzony wywołał zdarzenie. On zaatakował, słownie znieważając oskarżonych na tle etnicznym, za co powinien odpowiadać. Trudno dociec, dlaczego nie został objęty postepowaniem karnym. Ujawnił swoje rasistowskie i ksenofobiczne nastawienie. Przez pokrzywdzonego dwóch porządnych ludzi, pragnących polepszyć swój los, ma teraz problemy.

Przeważyły między innymi zeznania byłej już dziewczyny Pawła T. Przyznała na rozprawie, że to już wcześniej był on uprzedzony do cudzoziemców, szczególnie do Ukraińców, a tego dnia celowo potrącił barkiem jednego z Gruzinów, żeby wywołać awanturę. Kobieta na rozprawie zeznawała inaczej niż w śledztwie, gdy była jeszcze dziewczyną Pawła T. Wtedy mówiła, że dwaj mężczyźni bez powodu zaczęli kopać Pawła, a ona nakryła go swoją kurtką, żeby go ochronić przed razami. A potem uklękła obok jego głowy, żeby ją osłonić rękami, bo napastnicy „Kopali jak w amoku”.

Inni świadkowie zajścia od samego początku mówili jednak, że to Paweł T. sprowokował zajście wołać do Gruzinów:

„Kondony i „pier .. Ukraińce. Wypie … do swojego kraju”.

Przed rozprawa napłynęła do sądu opinia z miejsca pracy Napo T. „Bardzo aktywny zawodowo, dobrze się zasymilował, zaangażowany, uprzejmy, kulturalny i taktowny człowiek. Uczynny, pomocny i ogólnie lubiany”. Podpisało się pod nią 25 kolegów i koleżanek z pracy.

Sprawa będzie miała ciąg dalszy bo i nyska prokuratura i prawny pełnomocnik pokrzywdzonego Pawła T. zaskarżyli wyrok do sądu okręgowego. Zarzucają sądowi pierwszej instancji, że poczynił błędne ustalenia.

Bo cię nie lubię

Osoba, która w Polsce publicznie znieważa lub narusza nietykalność cielesną kogoś z powodu przynależności narodowej, rasowej, etnicznej czy wyznaniowej podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat. Tak mówi artykuł 257 kodeksu karnego. Policyjne statystyki pokazują, że mamy z tym przestępstwem w Polsce narastający problem. W 2000 roku policja potwierdziła w całym kraju 16 takich przestępstw. W 2005 było ich już 34. Pięć lat później 135. W roku 2015 – 291. Najnowsze dane z roku 2020 mówią o 356 stwierdzonych przestępstwach, ale z powodu pandemii więcej siedzieliśmy w domu. Bardziej obrazowe są dane z roku 2019 – 504 stwierdzone przestępstwa rasowe. Zgłoszonych policji spraw jest więcej, bo część jest umarzana na etapie śledztwa.

Przypadek z Nysy zresztą do policyjnych statystyk nie trafi. Ani policjanci, ani prokuratorzy nie doszukali się w nim przestępstwa na tle rasowym, a sąd sam do siebie nie może skierować aktu oskarżenia. Stało się tak być może dlatego, że dwaj Gruzini nie złożyli zawiadomienia o dokonaniu przestępstwa na ich szkodę, ale w odróżnieniu od niektórych innych przestępstw to jest ścigane z urzędu, a nie na wniosek pokrzywdzonej osoby.

Jeszcze w 2013 roku najczęściej ofiarami przestępstw z pobudek rasowych padali ludzie narodowości żydowskiej (95 przypadków), Romowie (60) i Arabowie (30). Spraw dotyczących agresji wobec Ukraińców było 8. Rok później spraw z pokrzywdzonymi Ukraińcami było już 26. Jeszcze rok później 37. Ile ich będzie, gdy w Polsce na dłużej zamieszka 2 miliony uchodźców wojennych z Ukrainy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieoczekiwana zamiana miejsc. Bójka pod dyskoteką w Nysie przerodziła się w atak na tle rasowym - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto