Sąd Rejowy w Nysie nie zgodził się na wniosek prokuratury, aby umorzyć postępowanie w tej sprawie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Sprawa trafi na wokandę w lipcu.
Nyski bon wychowawczy to 500 złotych miesięcznie na dziecko w odpowiednim przedziale wiekowym, wypłacane z budżetu gminy Nysa. Jednym z warunków uzyskania pomocy jest zamieszkanie na terenie gminy Nysa.
W ubiegłym roku wniosek o bon złożył Marcin K. radny jednej z gmin w powiecie nyskim, który pracuje i nocuje w Nysie, ale zameldowany jest w swojej rodzinnej wiosce. Inaczej musiałby zresztą stracić mandat radnego.
Rozpatrując jego wniosek urząd zorientował się i ostatecznie zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa. Prokurator postawił mu zarzut usiłowania wyłudzenia świadczenia na dzieci, ale ostatecznie do sądu skierował wniosek o umorzenie postępowania.
- Stopień społecznej szkodliwości czynu nie jest znaczny – wyjaśniał wtedy Sebastian Biegun, prokurtor rejonowy w Nysie. – Podejrzany przyznał się do stawianego zarzutu, złożył wyjaśnienia, wyraził skruchę oraz stwierdził, że złożenie wniosku było wynikiem nieuważnego zapoznania się z regulaminem. Wprawdzie okoliczność ta z racji pełnienia funkcji społecznej przez podejrzanego nie usprawiedliwia go, jednak ma znaczenie dla przyjęcia wypadku mniejszej wagi zarzucanego mu czynu.
Mariusz K. w rozmowie z "nto" potwierdził, że koledzy namówili go do złożenia wniosku o bon na dzieci. Poszedł do urzędu, ale obsługujący go urzędnik nie udzielił mu jasnych instrukcji, czy ma prawo do bonu. Kiedy dostał z urzędu informację, że się nie kwalifikuje do wsparcia, napisał, że wycofuje wniosek.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?