Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pianino z Hajnówki wróciło do Goworowic koło Nysy. Wśród ludzi wywołało niezwykłe zainteresowanie lokalną historią

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Pianino na kilka dni trafiło do remizy miejscowej OSP, ale na zimę zostanie umieszczone w ogrzewanym pomieszczeniu.
Pianino na kilka dni trafiło do remizy miejscowej OSP, ale na zimę zostanie umieszczone w ogrzewanym pomieszczeniu. Krzysztof Strauchmann
Gorączka jakaś opanowała małe Goworowice. Starzy i młodzi szukają wiedzy historycznej, śladów niedawnej przeszłości, na które przez lata nie zwracali nawet uwagi. Z zapałem odkrywają tajemniczy, zapomniany świat. Kluczem do tego świata stało się 130 letnie pianino.

Najnowszy rozdział historii pianina z Goworowic rozpoczął się kilka tygodni wcześniej i 700 kilometrów dalej, w Hajnówce, powiatowym mieście na granicy z Białorusią.

Joanna Piekut – Gieniusz, nowy powiatowy lekarz weterynarii w Hajnówce, weszła do firmowego magazynu w budynku garażowym inspekcji weterynaryjnej.

Pod starymi rupieciami zobaczyła coś intrygującego, skrzynię drewnianego instrumentu. Pani doktor wiedziona ciekawością zaczęła sprawdzać, co to za instrument i skąd się znalazł w jej siedzibie.

Garaż cztery lata wcześniej został przejęty od miejscowego nadleśnictwa, ale leśnicy nie wiedzieli, skąd się tam wziął stary instrument.

W książkach inwentarzowych też nie figurował. Za to pod klapą pianina Joanna Piekut - Geniusz znalazła odcisk pieczęci z hitlerowskim orłem i niemieckim napisem: Dyrektor szkoły ludowej w Goworowicach.

I poszło jak po nitce do kłębka. Inspektor z Hajnówki zaczęła dzwonić do wójta w Kamienniku, do sołtysa w Goworowicach, wreszcie do mediów na Opolszczyźnie, żeby pomogły ustalić właściciela pianina. Kamyczek uruchomił lawinę.

Goworowice dowiedziały się o pianinie we wtorek 26 września z lokalnego radia. Ziarno niepokoju zostało zasiane. Zdobyli telefon do dalekiej Hajnówki, zadzwonili i wszystko potwierdzili osobiście.

W piątek aktyw wiejski zebrał się na spotkaniu i ktoś zapytał: Jedziemy? Ktoś inny powiedział: Mam transport, możemy jechać. Zrobimy zbiórkę pod kościołem w niedzielę? Szkoda czasu! I każdy wyciągnął z portfela po stówce na benzynę.

W niedzielę wieczorem już jechali do Hajnówki. 700 kilometrów, 8 – 9 godzin jazdy. W poniedziałek o 8 rano byli na miejscu i ładowali pianino. A wieczorem ludzie we wsi już czekali na nich z szampanem. Zajechało eskortowane przez wóz miejscowej OSP.

Stary wpis w instrumencie

- To klasyczne górnotłumikowe pianino, jakie produkowano w latach 70-tych i 80-tych XIX wieku – mówi Dariusz Wrona, technik instrumentów muzycznych z firmy, specjalizującej się renowacją starych instrumentów. - Takie pianino było drogim instrumentem, nie każdego było na nie stać. Świadczyło o prestiżu właściciela.

Dariusz Wrona w Internecie przeczytał o znalezisku w Hajnówce. Kiedy w poniedziałek o pianino przyjechało do Goworowic, dwie godziny później on też był na miejscu i przystąpił do wstępnych badań. Siedział w wiejskiej remizie do 1 w nocy, demontował kolejne część i opowiadał miejscowym, co można odkryć na podstawie starych wpisów w instrumencie. Bo wewnętrzne ściany pianina są jak księga, w której kolejni właściciele czy stroiciele notują zapiski o jego losach.

Nie każda szkoła posiadała na wyposażeniu takie pianino – opowiada specjalista konserwacji starych instrumentów muzycznych. - Jako instrument szkolny nie służyło dzieciom do ćwiczeń oraz niekontrolowanej gry na przerwach lekcyjnych, zresztą w dawnych czasach bardziej szanowano instrumenty niż obecnie. Podejrzewam, oceniając stan zużycia mechanizmu, że służyło do elementarnej nauki muzyki oraz okazjonalnych szkolnych występów i koncertów.

Koncerty na końcu świata

Goworowice leżą w dolinie, wśród malowniczych wzgórz. Daleko od dużych miast, ale cóż tego, że daleko, skoro pięknie. Wioska liczy 150 mieszkańców. Tylko jedna rodzina ma autochtoniczne pochodzenie, reszta to dzieci i wnuki powojennych osadników. Przez 80 lat po wojnie nikt się specjalnie nie przejmował się „starociami” i dawną historią, a teraz historia sama zwaliła się ludziom na głowę.

- Nasza wioska umierała. Przez kilkanaście ostatnich lat nic się nie działo, zero imprez. Chodziło się tylko do kościoła i na cmentarz. Zmieniło się dwa lata temu, gdy przeprowadziła się do nas Agnieszka, która wyszła za mąż za mieszkańca Goworowic – opowiada Grzegorz Baziuk, społecznik, uczestnik wyprawy do Hajnówki po pianino.

- Każdy tutaj żył swoim rytmem, swoimi sprawami i problemami. Po pandemii okazało się, że ludzie chcą kontaktu z innymi. Zaprosiłam sąsiadki na kawę, założyłyśmy Koło Gospodyń Wiejskich i zaczęło się działania dla wsi – opowiada Agnieszka Harlos.
Siedzimy z aktywem Goworowic na kawie u pani Agnieszki i debatujemy o dalszych losach pianina.

- To dla nas sentyment i duma. Jeśli uda się nam to odrestaurować, to dla mieszkańców wioski będzie zaszczytem posiadać takie pianino – mówi Grzegorz Baziuk.

- Znaleźliśmy już miejsce dla pianina. Stanie pod szklaną gablotą w wiejskiej świetlicy. Tam się odbywają rodzinne i wiejskie uroczystości. Nie chcemy, żeby zostało przypadkowo uszkodzone, ale też chcemy, żeby się dobrze prezentowało – opowiada Tadeusz Kaczmarski, członek rady parafialnej i miejscowej OSP.

- Chcemy dotrzeć do historii Goworowic. Zrobić wystawę starych zdjęć, może minimuzeum, założyć kronikę miejscowości – deklaruje Anna Baziuk, szefowa miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich i lokalny mistrz precyzyjnej organizacji. - Jeśli uda się je odrestaurować, jeśli będzie grało, to chcemy też organizować koncerty. Przez to pianino, zaczęliśmy szukać informacji, które wcześniej nas nie interesowały. To wszystko się dosłownie odrywa na naszych oczach.

Muzyka się niesie z Goworowic

Kolejne zapiski na skrzyni instrumentu faktycznie stopniowo się odkrywają i mogą być jeszcze w najbardziej niedostępnych miejscach.

Jest wpis z roku 1888, na razie najstarszy, z datą i nazwiskiem Jos Tinz. To skrót od Josef albo Josefine, nie wiadomo nawet czy pierwszy właściciel był mężczyzną czy kobietą. Jest też wpis z 1902 roku, podobnym charakterem pisma. Znów sucha data i nazwisko Jos Tinz.

Raczej nie był to wpis o strojeniu, to takie powinno być wykonywane częściej niż co 20 lat.
Minęło kolejne co najmniej 30 lat i pianino stało się własnością miejscowej szkoły ludowej, a jej dyrektor ochoczo przybił na drewnie ze dwadzieścia hitlerowskich pieczątek.

- Do dziś nie wiedzieliśmy, czy Jos Tinz był mieszkańcem Goworowic. A tymczasem dziś nasza Julia przyniosła wiadomość, że Paul Tinz przed wojną był nauczycielem w naszej szkole – emocjonuje się Anna Baziuk. Paul Tinz był faktycznie ostatnim niemieckim nauczycielem we wsi, wyjechał w 1945.

Nasza Jula, to Julia Harlos, uczennica liceum w Nysie i absolwentka szkoły podstawowej w Kamienniku. W szkole pracuje nauczyciel Marcin Minkowicz, zbierający informacje o regionie. Julia napisała do niego z prośbą o pomoc i dostała notatki o Goworowicach.

- Jak się dowiedziałam, że odnalazło się pianino, zaczęłam się interesować historią Goworowic. – opowiada Julia Harlos. - Na polskiej Wikipedii nie ma nic na ten temat. Na niemieckiej jest więcej, ale wielu informacji brakuje. Z notatek od nauczyciela dowiedziałam się, że kiedyś Goworowice były powiatem, że był tu sąd, poczta, dużo budynków. W 1891 roku do ludowej szkoły w Goworowicach chodziło 182 uczniów. To więcej niż dzisiaj wszystkich mieszkańców. A w sąsiedniej Tarnawie był zamek i młyn. Chciałabym jeszcze zobaczyć, jak wyglądał ten zamek.

Źródeł trzeba szukać w archiwach, w starych książkach, we wspomnieniach byłych mieszkańców Goworowic, wysiedlonych stąd po wojnie. Pewne materiały historyczne ma także sołtys wioski Jan Miske, którego rodzina mieszka tu od pokoleń.

- Dziadek mi opowiadał, że w naszej szkole była klasa muzyczna. Stały dwa pianina, organy i fisharmonia – mówi Jan Miske. – Co się działo po wojnie z tym pianinem, kto i kiedy je wywiózł, tego nie wiem. Dziadek mi nie mówił, a sam urodziłem się już później.

- Nasza wioska słynie z pianistów, którzy się tutaj urodzili, grali w naszym kościele, a teraz mieszkają w całej Polsce – mówi Tadeusz Kaczmarski. – Przyjeżdżają jednak do Goworowic na odwiedziny i wtedy od razu słychać we wsi, że grają organy w kościele. Muzyka się niesie.

Dacie radę

Organy z kościoła w Goworowicach też mają za sobą piękną historię i ciekawe losy współczesne. Dwa lata temu udało się je wyremontować, dzięki zaangażowaniu kolejnych społeczników i wsparciu niemieckiej fundacji. Pomogli też byli mieszkańcy z Niemiec, którzy ciągle czują sentyment do rodzinnych stron.

Na pamiątkę konserwacji organów kościelnych co roku latem wioska organizuje koncert organowy. Po takim ubiegłorocznym koncercie odnalazł się jeszcze jeden, zapomniany organista z Goworowic.

- Po koncercie organowym chcieliśmy z grupą pomocników posprzątać teren koło kościoła. Była tam taka zarośnięta górka, na której można urządzić kwietnik – opowiada Agnieszka Harlos. – Kiedy zaczęliśmy sprzątać, z ziemi wyszły kawałki kamiennych posągów. Wyciągnęliśmy kawałek nagrobka, potem kolejny.

Płyta nagrobna została odcyfrowana i przetłumaczona. Upamiętnia organistę i nauczyciela szkolnego z Goworowic Josefa Klose, który zmarł w 1872 roku, a urodził się w 1809.

- To wszystko się jakoś składa w jedną układankę – kręci głową Agnieszka Harlos.

Nieodkrytą tajemnicą są nadal powojenne losy pianina i jego droga z Goworowic do Hajnówki. Może instrument zabrały oddziały radzieckie, a może jacyś szabrownicy, odwiedzający Ziemie Zachodnie. Z instrumentu niewiele można wywnioskować, bo nie zachowała się tabliczka znamionowa z nazwą producenta czy numerem fabrycznym. W XIX wieku na Śląsku działało kilka wytwórni pianin.

- Jak na 130 letnie pianino jest w stanie kiepskim, aczkolwiek nie tragicznym. To nie wynika ze zniszczeń, tylko z normalnego zużycia oraz z upływu czasu – komentuje Dariusz Wrona. - Wszystko w środku jest kompletne, nie nosi śladów niefachowego naprawiania. W ostatnim okresie stało, w suchym pomieszczeniu, ponieważ nie widać na nim zniszczeń spowodowanych przez wilgoć, korniki lub gryzonie. Nadaje się do renowacji i może odzyskać dawne brzmienie i wygląd.

Goworowicom wypada więc życzyć – powodzenia. Dacie radę!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pianino z Hajnówki wróciło do Goworowic koło Nysy. Wśród ludzi wywołało niezwykłe zainteresowanie lokalną historią - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto