Z Lubrzy przyjechali Katarzyna i Władysław Kwintowie.
- Ślub braliśmy 13 czerwca – wspominają – to było w Prężynie, nasze małżeństwo błogosławił ks. Paweł Królik.
- Dzień był słoneczny. Było pięknie i ciepło. Staraliśmy się, żeby tak było przez całe pięćdziesiąt lat – mówi z uśmiechem pan Władysław. - Doczekaliśmy razem pięćdziesiątki i myślę, że było fajnie.
Pani Katarzyna pamięta dokładnie ślubną sukienkę. - Była biała – wylicza – króciutka, z narzutką i koronkowa. Wesele było w domu. Meble trzeba było wynieść i goście siedzieli w pokojach. Gotowała kucharka, a ciasto i kielicha trzeba było zamówić.
Państwo Kwintowie mają wypróbowany sposób na małżeńskie szczęście.
Trzeba się kochać od początku i pobrać z prawdziwej miłości. Dobrze mieć dzieci, bo to łączy męża i żonę. My mamy troje. Dwóch synów w Norwegii i córkę, która mieszka z nami. No i trzeba mieć do siebie zaufanie. Podejrzliwość małżeństwu nie służy. A w trudnych chwilach prosić Pana Boga o pomoc.
Bp Rudolf Pierskała w kazaniu porównał miłość małżonków do miodu. - Trzeba się wiele napracować zanim powstanie miód, a miłość zaowocuje jubileuszem – mówił. - Nawzajem trzeba się znaleźć, jak pszczoła, która znajduje pyłek, zanim inna ją uprzedzi. A potem ile pracy jest w tym ulu. W domowym rodzinnym ulu też cierpliwie i razem się pracuje. Jak w małżeństwie chorujemy duchowo albo fizycznie, potrzebne jest lekarstwo wzajemnej miłości. Bez niej miód może się zmienić w ocet nienawiści. Aby tak się nie stało potrzebna jest pomoc Bożego pszczelarza, Jezusa.
W trakcie mszy św. małżonkowie odnowili przyrzeczenia. Na koniec biskupi udzielili każdej parze indywidualnego błogosławieństwa.
O oprawę muzyczną zadbał zespół „Promyki Maryi” z Zębowic.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?