Pokemon Go. Szał łapania pokemonów na ekranie także w Nysie

We wtorek o mało nie złapałem na Rynku w Nysie Pikachu, ale chyba serwery miały problemy techniczne - opowiada Mateusz Rybicki, uczeń nyskiego Rolnika. - Wyświetlił się w moim pobliżu i potem zniknął. To się zdarza, bo dużo ludzi gra w tą grę.

- Ja gram od poniedziałku i złapałem dotychczas około sto pokemonów - dodaje Kewin Klubkowski, uczeń gimnazjum nr 2. - Osiągnąłem ósmy poziom, ale to nie jest zaawansowany stopień.

Gra Pokemon Go, na punkcie której szaleją młodzi ludzie na całym świecie, dotarła także do Nysy czy Głuchołaz. Żeby grać, trzeba na swój telefon komórkowy ściągnąć specjalną aplikację.

Po jej uruchomieniu program pokazuje na ekranie, czy w pobliżu znajdują się jakieś pokemony, czyli sympatyczne stwory z japońskiej bajki, które są generowane losowo przez komputer w dowolnych miejscach na całej ziemi. Rola gracza początkowo polega na tym, aby złapać czyli odnaleźć jak najwięcej pokemonów w swojej okolicy. Bardziej zaawansowani mogą rywalizować ze sobą. Dlatego młodzi ludzie generalnie biegają z telefonami po ulicach, a bywa, że wchodzą też na prywatne posesje.

- Gram w to, bo jest to bardzo popularna gra na całym świecie - mówi Mateusz Rybicki. - Mam na koncie już z dziesięć pokemonów, choć nawet nie znam ich wszystkich nazw.

Dorośli żartują, że dzięki tej grze młode pokolenie wyszło z domów na świeże powietrze.
- Chodzimy z kolegami po całym mieście i często spotykamy innych graczy - opowiada dalej Mateusz. - Pokemony mogą się pojawić wszędzie, nie ma tu żadnych prawidłowości. A w bardziej znanych miejscach, np. koło bazyliki czy Domu Wagi, można uzyskać pokebole, czyli kulki do łapania pokemonów.
_______________________________________________________________________________________

Zobacz też: Pokemon GO. Pokemony opanowały także Opole [zdjęcia, wideo]