Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci z Nysy poskarżyli się na przełożonego. Prokuratura uznała, że to nie był mobbing, ale to jeszcze nie koniec sprawy

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Postanowienie o umorzeniu nie kończy sprawy. Funkcjonariusze złożyli zażalenie na decyzję prokuratury. Rozpozna je Sąd Rejonowy w Nysie.
Postanowienie o umorzeniu nie kończy sprawy. Funkcjonariusze złożyli zażalenie na decyzję prokuratury. Rozpozna je Sąd Rejonowy w Nysie.
Funkcjonariusze twierdzili, że sytuacja w jednostce stała się napięta, odkąd w 2019 roku komendantem powiatowym policji w Nysie został mł. insp. Edward Flaga. Prokurator uznał, że ich przełożony nie popełnił przestępstwa.

Postępowanie było prowadzone z paragrafu, który mówi o złośliwym lub uporczywym naruszaniu praw pracowniczych. Policjanci zarzucali również swojemu szefowi nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, czyli przestępstwo za które grozi do 3 lat więzienia.

Do prokuratury trafiły m.in. nagrania rozmów komendanta z podwładnymi.

O sprawie pisaliśmy pod koniec 2020 roku. Jedna z policjantek mówiła wówczas, że w nyskiej komendzie zaczęło się źle dziać w 2019 roku, kiedy komendantem powiatowym policji został mł. insp. Edward Flaga. - Mam 24-letni staż służby na różnych stanowiskach, podlegałam wielu komendantom, nigdy nie było skarg, ani zastrzeżeń do mojej pracy. Do czasu, gdy stanowisko objął obecny komendant - relacjonowała funkcjonariuszka.

Policjantka mówiła, że od tego momentu zaczęło się zastraszanie podwładnych, ośmieszanie ich i poniżanie, a także używanie wobec nich wulgaryzmów. Komendant miał też wymagać od pracowników, by pisali na siebie raporty. Do komendy głównej i wojewódzkiej trafił anonim, którego autorem mieli być nyscy policjanci. Skarżyli się m.in. na to, że komendant ośmieszał ich, groził "szukaniem haka" oraz degradacją na niższe stanowiska.

Do prokuratury wpłynęły zawiadomienia czwórki funkcjonariuszy, które zostały połączone w jedną sprawę. Śledczy z Kędzierzyna-Koźla (nyska prokuratura wyłączyła się z jej prowadzenia - przyp. red.) uznali, że do przestępstw nie doszło.

- Prokurator stanął na stanowisku, że wszystkie zachowania, na które skarżyli się zawiadamiający, stanowiły realizację uprawnień przysługujących przełożonemu w służbie, jaką jest policja. Niewłaściwa forma co najwyżej mogła stanowić przewinienie natury dyscyplinarnej - mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Okoliczności, na które powoływali się zawiadamiający nie były też tak jednoznaczne, jak wynikało to z zawiadomienia. Przykładowo jedna z funkcjonariuszek podnosiła, że spotykały ją odmowy przyznania nagród. Ona faktycznie nie dostała nagrody z określonej puli, ale w tym samym czasie przyznano jej nagrodę z innej puli. Wszystkie te decyzje mieściły się w zakresie władzy, jaka przysługuje komendantowi powiatowemu policji.

Policjanci skarżyli się też m.in. na przydzielanie przez przełożonego zadań, które w ich odczuciu umniejszały ich umiejętnościom, na to że szef odmówił im parkowania prywatnego samochodu na dziedzińcu komendy czy kazał prowadzić notatnik służbowy.

Postanowienie o umorzeniu nie kończy jednak sprawy. Wszyscy funkcjonariusze złożyli zażalenie na decyzję prokuratury. Rozpozna je Sąd Rejonowy w Nysie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Policjanci z Nysy poskarżyli się na przełożonego. Prokuratura uznała, że to nie był mobbing, ale to jeszcze nie koniec sprawy - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto