Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces w sądzie w Nysie o znęcanie sie nad zwierzętami. Chodzi o 30 kurczaków wysłanych w paczce

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Na ławie oskarżonych siedzi hodowca i dwie pracownice Poczty Polskiej. Ofiary to 30 kurczaków. Ruszył proces o uduszenie w transporcie.

W nyskim sądzie rozpoczął się proces trojga osób, oskarżonych o znęcanie się nad zwierzętami, co zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt jest przestępstwem, karanym nawet trzyletnim więzieniem.

Ustawa wprost wymienia, że transport zwierząt ma się odbywać w sposób nie powodujący zbędnego cierpienia i stresu.

Zdarzenie, które teraz ocenia sąd w Nysie, spowodowało śmierć 30 kurczaków, wysłanych w kartonowych paczkach pocztexem, czyli usługą Poczty Polskiej z gwarancją, że przesyłka dotrze do adresata w ciągu 24 godzin.

26-letni hodowca – hobbysta, mieszkaniec gminy Głuchołazy najpierw wystawił 14-tygodniowe kurczaki na sprzedaż na portalu internetowym.

Kiedy zgłosili się chętni spod Wrocławia, zapakował żywe kurczaki po 15 sztuk do pudeł o wymiarach 90 centymetrów długości, 50 szerokości i 50 wysokości i wezwał kuriera poczty.

- Spakowałem kurczaki jak zawsze. Od trzech lat sprzedaję tak żywe ptaki – wyjaśniał przed sądem Szymon Ł., który nie przyznaje się do zarzutu znęcania. – W kartonie wyciąłem dziury na bokach i górze, nakleiłem na nich kartki: „uwaga ptaki” i „nie zasłaniać” przy otworach. Wyłożyłem spód sianem. Ptaki miały wystarczająco dużo miejsca, żeby stać, miały co jeść, do środka włożyłem ogórki i jabłka. Wody nie dawałem, bo kartony by się rozmoczyły.

Przygotowaną przesyłkę kurier bez zastrzeżeń zawiózł do sortowni poczty w Głuchołazach, a potem do sortowni w Nysie. Tam dwie pracownice sortowni zauważyły, że w czterech paczkach rozmokły spody i mogą się rozlecieć.

Żeby je zabezpieczyć – okleiły kartony folią tzw. streczem. One też usłyszały od prokuratora zarzut znęcania się nad zwierzętami.

- Nie wolno nam zaglądać do przesyłek, ale kury wystawiały głowy przez otwory i widziałyśmy, że w środku są żywe ptaki – mówiły przed sądem obie oskarżone, wieloletnie pracownice poczty.

Obie zaręczały, że dwa boki kartonu zostawiły bez folii, a z dwóch pozostałych zrobiły w folii otwory, żeby umożliwić dostęp powietrza. Tak przesyłki pojechały do Wrocławia.

- Chciałyśmy je tylko lepiej zabezpieczyć. Nigdy bym nie skrzywdziła zwierzęcia – mówiła jedna z kobiet.

Następnego dnia rano do jednego z adresatów zadzwoniła obsługa kolejnej sortowni, z pytaniem czy odbiera przesyłkę, bo część ptaków padła po drodze.

Proces się nie zakończył, sąd planuje jeszcze między innymi odtworzyć nagranie z monitoringu w sortowni. Obie pracownice poczty przyznały, że żywe zwierzęta, to częsty towar w przesyłkach. One jednak nie były nigdy szkolone, jak postępować w takim przypadku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto