Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeminęło z wiatą, czyli spór o boisko w Skoroszycach

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Słyszeliście o wiacie biesiadnej w Skoroszycach? Pan Aleksander sprawił, że teraz usłyszycie.12 metrów długa, 8 metrów szeroka, drewniana, z wybrukowaną podłogą. Pierwszych gości przyjęła w święto strażaka, w poniedziałek 2 maja...

Strażacy obchodzili tu swoje święto. Pod wiatą odprawiono polową mszę świętą, a potem posłużyła za miejsce do tańczenia dla biesiadników siedzących w namiotach obok. Było podniośle i uroczyście, gwarno i wesoło. Strażacy w mundurach. Wójt Skoroszyc Barbara Dybczak także mundurze straży, ale sfotografować się na galowo na tle wiaty nie pozwoliła.

- Z pełną świadomością stwierdzam, że nikt oprócz Aleksandra Zająca nie zgłasza żadnych uwag dotyczących lokalizacji wiaty – mówi wójt Barbara Dybczak. – Jestem stąd, tu spędziłam niemal całe życie. Krótko, w czasie studiów mieszkałam poza gminą. Znam tu prawie każdego. Uważam, że z ludźmi mam dobry kontakt. Pracuję na ten przywilej przez całe życie . Staram się do każdego podejść, każdemu podaję rękę. Nikt nie indagował mnie o wiatę, prócz Aleksandra Zająca.

Po drugiej stronie kompleksu sportowego w Skoroszycach, przy wejściu Aleksander Zając, były klubowy działacz sportowy, już czeka na dziennikarza, machając z daleka ręką.

- Nie jestem przeciwny budowie wiaty, ale nie w tym miejscu. Postaram się, aby została przeniesiona. W mojej opinii ten obiekt stoi niezgodnie z prawem – oświadcza - Nie pozwolę, żeby dziś ktoś niszczył boisko i dorobek kilku pokoleń sportowców.
- Zostaliśmy pozbawieni możliwości grania. To bardzo przykre – dodaje Stanisław Puda, klubu w sąsiedniej Mroczkowej, który jako jedyny mieszkaniec Skoroszyc przyszedł na rozmowę z dziennikarzem by poprzeć Zająca - Jako członkowie klubu nie mamy tu żadnych praw. Nie mamy kluczy, nie mamy wstępu do szatni.

Plon i po Plonie

Ludowy Klub Sportowy „Plon” Skoroszyce to klub zasłużony, z piękną historią i tradycjami. Tyle, że zawieszony i od cztwerech lat nie prowadzący działalności sportowej. W latach 70-tych klub miał znaną w całej Polsce drużynę laskarek, hokeistek na trawie. Dziewczyny zdobyły wicemistrzostwo Polski, kilka zawodniczek zostało powołanych do kadry kraju na Olimpiadę w Moskwie w 1980. W okresie świetności klub pozyskał 2 hektary terenu przy ul. Braterstwa Broni, powstało tam boisko główne do piłki nożnej i obok boisko treningowe. Zbudowano szatnie.

- To wszystko, co dziś jest ogrodzone, było własnością klubu „Plon” Skoroszyce – pokazuje Aleksander Zając. – W 2000 lub 2001 roku klub się zrzekł się własności na rzecz gminy Skoroszyce. Chodziło o to, aby zdobyć pieniądze na rozbudowę obiektu sportowego i modernizację boiska. Klub nie miał osobowości prawnej i nie mógł się starać o dotację. Gmina mogła to zrobić i zrobiła. Ja byłem wtedy wiceprezesem do spraw piłki nożnej. Byliśmy dogadani z ówczesną panią wójt Aliną Baran, że po modernizacji całość wróci na własność klubu, a świetlicę, kuchnię, małą salkę, toalety i kotłownię oraz wieżę z zegarem boiskowym klub przekaże gminie w wieczyste użytkowanie. Tak się nie stało, gdyż urzędujący od czterech pięciu kadencji ten sam przewodniczący RG Henryk Sokołowski zapomniał o tym. W 2005 roku dostaliśmy tylko umowę użyczenia z trzymiesięcznym terminem wypowiedzenia. Ale nawet tego terminu obecna wójt Barbara Dybczak nie dotrzymała.

W ostatnich latach klub wszedł w fazę uwiądu, a zarząd ostatecznie zawiesił działalność. Okręgowy Zarząd Piłki Nożnej ostatni raz w 2018 roku wydał atest dla obiektu sportowego w Skoroszycach. Brakło chętnych do grania w piłkę nożną, a ci co chcieli grać, jeździli trenować do klubów w sąsiednich miejscowościach.

Wieś woli zabawę niż sport

W 2021 roku zebranie wiejskie w Skoroszycach zdecydowało o budowie wiaty biesiadnej na terenie obiektu sportowego. Aleksander Zając twierdzi, że ludzie na zebraniu nie wiedzieli, iż drewniany obiekt ma powstać na boisku treningowym. Myśleli, że chodzi o inne miejsce na rozległym kompleksie. On sam o lokalizacji wiaty zorientował się w grudniu, gdy na miejsce weszła ekipa budowlana.

- Zniszczono boczne boisko treningowe. To skandal. Z całej Polski ludzie dzwonią do mnie i się śmieją, co to się wyrabia w Skoroszycach– komentuje oburzony pan Aleksander.

- Mieszkańcy na zebraniu wiedzieli, że wiata będzie zlokalizowana na boisku treningowym – mówi Paweł Surowiecki, strażak i członek Rady Sołeckiej w Skoroszycach. - Pomysł przedstawiono tak, że chodzi o boisko boczne, może nie wskazując dokładnie. I tak zagłosowali ludzie. W mojej opinii to odpowiednie miejsce. Zostało tu jeszcze dużo wolnego miejsca, można zbudować inną infrastrukturę sportową. Zmieści się nawet mały orlik czy inne zaplecze.

- Ani ja, ani Aleksander Zając nie mamy przymiotu Ducha Świętego. Nie wiemy, co ludzie wiedzieli, czego się spodziewali – komentuje wójt Skoroszyc Barbara Dybczak. - Tę lokalizację ustalono z panią sołtys i częścią rady sołeckiej. Wiata posadowiona w tym miejscu będzie tworzyć z budynkiem pawilonu sportowego, po remoncie zaplanowanym na ten rok, jedną spójną i harmonijną całość, która będzie służyć wszystkim mieszkańcom. Chodnik zostanie przedłużony do budynku, obok powstanie taras. Pawilon sportowy pełni także funkcję świetlicy wiejskiej, bo sołectwo Skoroszyce innej nie ma. Jestem przeświadczona, że ta lokalizacja wiaty jest lokalizacją optymalną.

- Wiata winna być umiejscowiona zaraz przy wejściu na obiekt po prawej stronie, gdyż wtedy będzie wykorzystana także świetlica klubowa, zamknięta z krótką przerwą od 7 lat na cztery spusty – upiera się Aleksander Zając.

- Zbudowaliśmy wiatę, bo wnioskowali o to mieszkańcy na zebraniu wiejskim – mówi dalej wójt Barbara Dybczak. - Na mocy głosowania mieszkańcy przekazali na ten cel fundusz sołecki. Dla uzupełnienia kwoty pozyskałam dodatkowe środki finansowe z Euroregionu Pradziad. To jest teren gminny, uzyskałam w starostwie pozwolenie budowlane, wszystko zostało dopięte formalnie. Na wniosek mieszkańców, gmina na swoim terenie, zgodnie z prawem wybudowała wiatę. Lokalizacja bliżej ulicy nie jest dobra, a na grających bliżej sąsiednich domów skarżyli się mieszkańcy. W 2015 roku piłki wpadały im na taras, musieliśmy zamontować łapacze.

Gdzie jest umowa?

Tymczasem Aleksander Zając dowodzi, że przy lokalizacji obiektu budowlanego pominięto prawo użytkownika gruntu czyli klubu LZS Plon. Na dowód wyjmuje kserokopię umowy użyczenia obiektu na cele statutowe z podpisami ówczesnego prezesa i pieczątkami z 2005 roku. I z paragrafem o trzymiesięcznym wypowiedzeniu.

- Nie spytano nas o zgodę i to nie było do końca elegancki, choć zgodnie z prawem. Gmina mogła nas zapytać, bo mieliśmy użytkować całe boisko – komentuje ostrożnie Piotr Kliś, prezes klubu Plon. – Skoro jednak wiata już powstała, to nie będziemy z nią walczyć. Nie będziemy tego podważać. Mamy jeszcze do dyspozycji drugie, główne boisko.

Z inicjatywy Aleksandra Zająca zawieszony zarząd Plonu spotkał się w sprawie wiaty z władzami gminy i z protestującym. Tam z ust Aleksandra Zająca padła informacja o umowie użyczenia z 2005 roku, która gwarantowała klubowi prawo do terenu. Na podstawie której klub może podważać decyzję o pozwoleniu na budowę.

- Ja takiej umowy nie wiedziałem. Zarząd tego nie ma, poprzedni zarząd nie przekazał nam – mówi prezes Piotr Kliś. – Nie było mnie na zebraniu wiejskim w tej sprawie, ale od innych członków zarządu wiem, że wiata miała powstać obiekcie, nie wskazano dokładnie gdzie. To radni mieli potem wybrać najlepsze miejsce.

- O umowie użytkowania tego terenu dla klubu nic nie wiem – mówi wójt Barbara Dybczak. - Zapytałam prezesa klubu, czy ten ważny dokument jest w ich posiadaniu? Cisza. Nikt go nie miał, nie wiedział o nim. Archiwum urzędu przeszło wcześniej prace zabezpieczeniowe, archiwizowaliśmy dane, wtedy nikt się nie natknął na taki dokument.

- Jakaś umowa powinna być w urzędzie gminy – komentuje Alina Baran, do 2015 roku wójt gminy Skoroszyce. - Nie pamiętam szczegółów sprawy, ale jakoś musiały być uregulowane zasady korzystania z obiektu.

A tymczasem Aleksander Zając wyjmuje kserokopię umowy użyczenia obiektu na cele statutowe z podpisami ówczesnego prezesa i pieczątkami z 2005 roku. I z paragrafem o trzymiesięcznym wypowiedzeniu. Jakimś cudem zachowała się u niego. Tyle, że Aleksander Zając jest w klubie „Plon” szeregowym członkiem i nie może podejmować w imieniu klubu żadnych działań. A zarząd „Plonu” nie chce dymić w tej sprawie.

Cały świat niech słyszy o wiacie!

Sprawa wiaty, która już stoi, już jest używana, będzie miała z pewnością ciąg dalszy. Aleksander Zając zadba o to. Ściągnął do Skoroszyc kilka ekip dziennikarskich. Zawiadomił opolski Ludowy Związek Sportowy, który nie chce się angażować w lokalne spory. Jest uparty i cierpliwy, wydzwania wielokrotnie, do skutku, przypomina, a jak ktoś nie odbierze, to dzwoni do szefa. I znów kolejny raz. Wszędzie dopatruje się nieformalnych układów i powiązań. Komentuje i krytykuje wójt Barbarę Dybczak nie szczędząc ostrych sformułowań, choć w autoryzacji wygładza swoje wypowiedzi, bo wójt ma dwie córki prawniczki i tylko czeka na pretekst do procesu.

- Chlapie błotem na wójta i ma nadzieję, że coś z tego błota się przyklei – komentuje Barbara Dybczak. - W 2014 roku zostałam wójtem, pokonując w wyborach Andrzeja Zająca, brata Aleksandra. W kolejnych wyborach 2018 r. pokonałam jego zięcia Marcina Worka, który jest także członkiem zawieszonego zarządu klubu sportowego. Myślę, że się zaczęła kampania wyborcza i stąd te wydumane pretensje.

W tej sprawie dwie strony dobrze się znają, prywatnie i to od wielu lat. Wiekowo dzieli ich kilka lat, ale chodzili do tej samej wiejskiej szkoły, występowali razem na tych samych akademiach, znają się osobiście także z członkami rodzin. Barbara Dybczak długie lata mieszkała obok boiska, w domu nauczyciela. Aleksander Zając mieszka parę domów obok.

- Gdyby „Plon” Skoroszyce działał, to moglibyśmy rozważać różne opcje – komentuje sprawę Barbara Dybczak. - Z budżetu gminy dofinansowujemy trzy kluby sortowe, zatrudniamy trenera dla trampkarzy, kształcąc przyszłą piłkarską kadrę. Jeśli „Plon” tylko zechce grać, dofinansuję i czwarty klub. To przecież zadanie własne gminy. Główna płyta boiska czeka na nich, dbamy o nią. A jeśli chcą mieć drugie boisko, to i na to znajdzie się plac. To najpiękniejszy obiekt sportowy w gminie. Są warunki do trenowania, nawet pomimo powstałej wiaty, tylko działającego klubu nie ma.

- Wystarczy wznowić zajęcia SKS w szkole i będzie drużyna piłkarska, tak jak było gdy mieliśmy pierwszą ligę juniorów – komentuje Aleksander Zając, który nawet w kryzysie sportowym w Skoroszycach widzi efekt działalności wójt Barbary Dybczak. – A boisko główne po 20 treningach nie będzie się nadawać do rozgrywania meczów.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przeminęło z wiatą, czyli spór o boisko w Skoroszycach - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto