W ciągu ostatniego roku ceny artykułów rolnych systematycznie rosły i to dużo, a najbardziej na wiosnę, po wybuchu wojny na Ukrainie.
Wg GUS w lipcu 2022 ceny skupu podstawowych płodów rolnych były o 52 procent wyższe niż w lipcu 2021. Jednak w maju i czerwcu tego roku tendencja wzrostowa zaczęła hamować, a w niektórych przypadkach ceny zaczęły lekko spadać.
Według GUS w lipcu i czerwcu lekko potaniały: pszenica, żyto, ziemniaki czy żywiec wołowy. Lekko podrożała wieprzowina i mleko. To zaskoczyło rolników, którzy po żniwach zmagazynowali swoje zboża, czekając na podwyżki.
- Rzepak w czasie żniw w skupie kosztował 3 tysiące za tonę, teraz staniał do 2,6 tysiąca. Staniała też w skupie pszenica jakościowa. Liczyliśmy przynajmniej, że ceny wzrosną o skalę inflacji – komentuje Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu. – Natomiast ceny środków do produkcji w rolnictwie ciągle idą w górę. Saletra kosztuje obecnie 5,2 tysiąca za tonę, a potrzebujemy pół tony na każdy hektar ziemi. Nawozy wieloskładnikowe kosztują 4 tysiące i na dodatek nie można ich kupić. Produkcja zboża przestała się opłacać, bo ile musimy go sprzedać, żeby przygotować ziemię do przyszłorocznych żniw?
Rolnicy podejrzewają, że za obniżkę cen odpowiada import zboża z Ukrainy. Tańszego, bo tam producentom rolnym nie stawia się tak wysokich wymagań środowiskowych jak w Unii Europejskiej.
Świński dołek
Na rynku trzody chlewnej spadki cen już w ubiegłym roku spowodowały, że duża część opolskich rolników całkiem zlikwidowała hodowlę świń.
- W październiku zlikwidowałem hodowlę trzody, którą prowadziłem od wielu lat, równolegle z inną działalnością rolniczą. Bardzo wielu rolników podjęto w tym czasie podobną decyzję – mówi Piotr Hanusiak, rolnik z gminy Lubrza i działacz Związku Producentów Trzody Chlewnej. – Przeważyła ekonomia. Wtedy za kilogram żywca cena wynosiła 4,3 złotego, a powinna wynosić co najmniej 6 złotych, żeby się opłacało. Obecnie trzodę skupuje się za 7,5 złotego, ale nie planuję powrotu do hodowli. Doszło do tego, że młodzi ludzi boją się przejąć gospodarstwa. Będziemy jedli w Polsce duńskie czy holenderskie mięso wieprzowe z zamrażarek, sprzedawane tuż przed terminem przydatności.
- Odkąd działam w rolnictwie nie pamiętam takiej niestabilności – komentuje Bernard Dembczak, prezes Związku Rolników Śląskich i również hodowca trzody. – Pół roku temu ceny skupu były druzgocąco niskie, w efekcie pogłowie spadło do minimum.
Pewni obaw o nadchodzącą zimę są producenci drobiu i jajek. Cykl produkcji brojlerów trwa 8 tygodni, pisklęta włożone dziś do klatek będą niebawem wymagały ogrzewania, tymczasem na rynku nie ma węgla. Niektórzy z tego powodu wstrzymują się z decyzją o obsadzeniu kurników nowymi pisklętami. Na ceny skupu nie narzekają dostawcy mleka krowiego, ale tu całe przetwórstwo zależy od dostaw dwutlenku węgla, które niedawno zawisły na włosku.
- Nie wiem, co jeszcze się opłaca w rolnictwie. Może hodowla bydła, ale tam też bardzo podrożało mieszanie i transport pasz, z powodu kosztów energii, a cena soi na pasze jest horrendalnie wysoka – mówi Marek Froelich.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?