Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieś Stary Las zmieniła zdanie. Już nie chce budynku, na który wydano 200 tysięcy złotych

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Budynek starej wozowni miał być kaplicą pogrzebową i świetlica wiejską w Starym Lesie. Ostatecznie został magazynem, którego nikt nie potrzebuje. A jego remont kosztował 200 tysięcy złotych.

Ta sprawa podzieliła mieszkańców Starego Lasu. Spór przeniósł się też na forum miejskiej rady w Głuchołazach, gdzie padły ostatnio zarzuty o brak nadzoru nad wydawaniem publicznych pieniędzy. Bo na niepotrzebny dziś remont wydano dotychczas 200 tysięcy złotych i duży wkład pracy społecznej. Problem w tym, zebranie wiejskie najpierw chciało mieć w tym miejscu świetlicę wiejską, a potem zmieniło zdanie.

Budynek pierwotnie służył jako wozownia i obiekt gospodarczy parafii w Starym Lesie. Ponieważ stał się niepotrzebny, poprzedni sołtys Stanisław Dyba poparł pomysł, żeby wozownię zagospodarować na kostnicę czyli kaplicę pogrzebową. Gmina, na prośbę mieszkańców wsi, zawarła z kurią umowę użyczenia budynku parafialnego na 30 lat.

W 2007 roku ruszyły pierwsze prace, wykonywane w większości społecznie, przez mieszkańców, a finansowane z tzw. odpisu sołeckiego. W 2009 roku sąd nakazał wstrzymać prace, po proteście właścicielki sąsiedniego budynku. Żeby nie marnować poniesionych dotąd wydatków, powstał pomysł zorganizowania w budynku świetlicy wiejskiej, bo dotychczasowa siedziba świetlicy w ocenie władz nie nadawała się ani do dalszego używania ani remontu.

Remont trwał 10 lat

W wozowni wstawiono nowe okna, drzwi, zbudowano, schody, wyremontowano wnętrza. Pieniądze szły z odpisu sołeckiego, a potem z funduszu sołeckiego wioski. W 2019 roku sołtysem Starego Lasu został Andrzej Merta, który był krytyczny wobec kontynuowania remontu. Na ścianach pojawiła się wilgoć, obiekt wymagał bardzo kosztownego ogrzewania elektrycznego, na co wioski nie było stać. Ludzie skarżyli się, że na zebraniach jest bardzo zimno, a hucznej imprezy zorganizować się nie da, bo po sąsiedzku mieszka ksiądz. Ostatecznie w marcu tego roku sołtys wypowiedział gminie użyczenie budynku i oddał do niego klucze.

- Ludzie decydowali, że nie jest nam potrzebny budynek gospodarczy – mówił na środowej sesji rady miejskiej w Głuchołazach (26 kwietnia) sołtys Andrzej Merta. - To jest stara stajnia. Tam wilgoć była, jest i będzie. Mieszkańcy chcieli, żeby budować nową świetlicę.

Sołtys oskarżył władze miejskie o brak kontroli na publicznymi pieniędzmi. Przewodniczący gminnej komisji finansów zrewanżował się mu oskarżeniem, że to sołtys doprowadził do dewastacji budynku, bo go nie ogrzewał przez 3 lata.

- Nie zgadzam się z zarzutem, że nie było kontroli nad pieniędzmi. Burmistrz nie ingeruje w fundusz sołecki. O jego przeznaczeniu decyduje zebranie wiejskie, mieszkańcy – oponował wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor. – Ja sam na zebraniach wiejskich pytałem mieszkańców, czy to na pewno jest dobre rozwiązanie, żeby tu robić świetlicę wiejską. To, w jakim stanie jest budynek, nie jest winą burmistrza.

Starą wozownię przejęła gminna spółka na magazyn. Problem mają jednak mieszkańcy Starego Lasu, którym brakuje wspólnego budynku na zebrania mieszkańców, spotkania KGW. Nawet strażacy trzymają mundury i sprzęt w wynajmowanym pomieszczeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wieś Stary Las zmieniła zdanie. Już nie chce budynku, na który wydano 200 tysięcy złotych - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto