- Przyznaję się do napadu, ale nie do tego, że groziłem pracownikowi sklepu śmiercią - mówił we wtorek przed sądem oskarżony Sylwester S. - Trafił mi się problem życiowy, sięgnąłem po alkohol i stało się co się stało. Żałuję tego.
Do napadu na jeden z nyskich sex shopów doszło 25 października 2018 roku. Jak wynika z aktu oskarżenia Sylwester S. wszedł do środka, sterroryzował sprzedawcę nożem kuchennym (wymachiwał nim na wysokości klatki piersiowej i twarzy) i grożąc mu śmiercią ukradł kasetkę z pieniędzmi, w której było 415 złotych po czym uciekł.
Sylwestra S. zatrzymał będący po służbie funkcjonariusz nyskiej drogówki, który spacerując ul. Prudnicką, usłyszał wołanie o pomoc.
Kiedy zobaczył wybiegającego z pobliskiego sklepu mężczyznę z nożem w ręku, ruszył za nim i po krótkim pościgu obezwładnił bandytę.
Zatrzymanym okazał się 43-letni Sylwester S z Nysy. Mężczyzna był już wcześniej karany. W 2012 roku wyszedł z więzienia po odsiedzeniu 5 lat za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Na dzisiejszej rozprawie oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Zaproponował dla siebie karę 4 lat więzienia oraz zadośćuczynienie w wysokości 2 tys. zł dla właściciela i pracownika sex shopu. Prokuratura chciała zaś dla Sylwestra S. 7 lat więzienia.
W końcu stanęło na tym, że oskarżony uzgodnił z prokuraturą karę 6 lat więzienia, musi też zapłacić pokrzywdzonym zadośćuczynienie w wysokości po 2 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?