Sanockiemu co najwyżej grozi... nagana

Oprócz tego może udzielić upomnienia, albo zwrócić uwagę. Kolbiarz zapowiada jednak, że nie zrezygnuje z pozwu do sądu cywilnego. Jak do tej pory jednak żaden z adwersarzy posła Sanockiego tego nie zrobił.

Burmistrz Nysy chce, żeby komisja sejmowa zbadała wypowiedzi Janusza Sanockiego na debacie w sprawie galerii Dekada, które są „pomówieniem i nieprawdą”. Poseł wielokrotnie sugerował wtedy, że władze miejskie przyjmują pieniądze od inwestora galerii.

Prosi też o zbadanie wypowiedzi Janusza Sanockiego z rozmowy telefonicznej ze Strażą Miejską w grudniu ub. r., kiedy to wyzywał strażników i obrażał dyrektora szpitala Norberta Krajczego. Komisja powinna się także zająć określeniami, jakie padły pod adresem radnego Romualda Kamudy (że jest oszustem i przestępcą). Janusz Sanocki zapowiedział, że będzie bronił swoich słów.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi, ani dyrektor Norbert Krajczy ani radny Romuald Kamuda dotychczas nie wystąpili do sądu przeciwko posłowi Sanockiemu. Wcześniej Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła ścigania posła z urzędu za obrazę funkcjonariusza publicznego. Pozwanie Sanockiego o zapłatę 100 tys. zł. wymagałoby zapłacenia wysokich opłat sądowych.

- Mam problemy z uzyskaniem akt śledztwa z prokuratury w Legnicy, między innymi protokołów przesłuchań - tłumaczy Norbert Krajczy.

- Szukam choć jednego świadka debaty w sprawie Dekady, który zgodziłby się wystąpić w sądzie jako świadek - mówi Romuald Kamuda. - Kilka osób mi odmówiło, choć były na debacie. Samo nagranie ze spotkania to według mojego prawnika za mało . Chciałem też, żeby to rada miejska przyjęła uchwałę, uznającą takie wypowiedzi posła za naganne, a którą można by wysłać do marszałka Sejmu. Na spotkaniu koalicji taką propozycję poparło jednak tylko 5 radnych, więc nie występowałem z tym dalej.