Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacy z Nysy podbijają Polskę

Klaudia Pokładek
Archiwum prywatne
Piotr Roezner trzeci w kraju i 9. w Europie. Na co dzień nyski „twardziel” dużo trenuje w pracy. Chodzi też na basen i ogólnie dba o formę. Twierdzi, że takich zawodów, jak te w Toruniu nie da się wygrać cudem, albo mając szczęście, ale tylko i wyłącznie latom ciężkiej pracy.

Upał był morderczy, pogoda nie rozpieszczała, a same zawody też do łatwych nie należą. W końcu w wolnym tłumaczeniu ich nazwa znaczy mniej więcej tyle co: „naj­twardszy strażak przetrwa”. No i mnie się udało przetrwać, a nawet poszło całkiem nieźle, skoro sklasyfikowany zostałem jako trzeci w Polsce i dziewiąty w Europie. To dla mnie ogromny sukces i nagroda za lata ciężkiej pracy i treningów - cieszy się Piotr Roezner, 32-letni strażak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nysie, gdzie pracuje już od ośmiu lat. I tyleż samo bierze udział w międzynarodowych mistrzostwach Fire­fighter Combat Challenge & Toughest Firefighter Alive Poland w Toruniu.

Na tegoroczne zawody zjechało się około 200 strażaków z całej Europy. Jak mówi Piotr, byli nawet mundurowi z USA, ale na razie tylko jako obserwatorzy. Opolszczyznę reprezentowało kilkunastu, w tym piątka nyskich chłopaków od pożarów: Kamil Kędzierski, Piotr Roezner, Paweł Jaskurzyński, Krzysztof Taba­szewski i Mateusz Zieleziecki.

- Moi koledzy osiągnęli też świetne wyniki, mimo, że nie uplasowali się na wysokich pozycjach - dodaje Roezner. - Ale biorąc pod uwagę, że niektórzy z nich na zawodach byli dopiero pierwszy raz, to naprawdę: szacunek. Ja zaczynałem ze zdecydowanie gorszym czasem i osiągnięciami.

Twardzielowi też łza się zakręci czasem w oku
Co takiego twardziele z Nysy musieli uczynić, aby przebrnąć przez morderczy strażacki maraton? Otóż m.in. walnąć 50 razy 5-kilowym młotem, biegać z przeszło 19-kilowym wężem, rozwijać go, zwijać, toczyć dwie 15-kilogramowe beczki wykonując przy tym slalom, tudzież przedostając się przez tunel albo wspinać się na toruński ratusz na wysokość trzeciego piętra.

Sporej krzepy trzeba było też do „przespacerowania się” (30 metrów, tam i z powrotem) z ważącym 80 kg manekinem. Do tego skwar z nieba (35 stopni w cieniu), a strażacy w pełnym umundurowaniu i z całym ekwipunkiem z butlą (20 kg) włącznie.

- Pogoda nas nie rozpieszczała. No, ale faktem jest, że podczas prawdziwych akcji warunki atmosferyczne wcale nie są lepsze. Dlatego tym bardziej te zmagania były wiarygodne - mówi Roezner.

Na co dzień nyski „twardziel” dużo trenuje w pracy. Chodzi też na basen i ogólnie dba o formę. Twierdzi, że takich zawodów, jak te w Toruniu nie da się wygrać cudem, albo mając szczęście, ale tylko i wyłącznie latom ciężkiej pracy.

Przy czym warunków fizycznych Piotr jakichś specjalnych nie posiada, a z cała pewnością do olbrzymów czy tytanów nie należy - 170 centymetrów wzrostu i 90 kilo wagi. - Bo nie wielkość się liczy, ale krzepa - śmieje się.
Zapewnia, że wszystkie te przećwiczone podczas mistrzostw akcje ma w małym palcu i przez ostatnie lata nie raz musiał je testować w realnych warunkach.

- Na przykład podczas pożaru nieopodal urzędu pracy, kiedy trzeba było wynieść mężczyznę z płonącego domu - opowiada. - Najgorsze dla nas strażaków są właśnie pożary, wypadki drogowe, czyli wszystkie te sytuacje, w których komuś dzieje się krzywda. Wtedy nawet twardzielowi łza zakręci się w oku...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto