Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadszedł piątek 13-ego! Sprawdzamy, czy nysanie są przesądni

Klaudia Pokładek
Fakty Nyskie
Katalog przesądów nyskich jest coraz krótszy. Lud stracił wiarę Ale czarnego kota wszyscy omijają. Choć nie każdy się przyzna do tego

Moja żona nie wychodzi tego dnia z domu w obawie przed rozlicznymi wypadkami samochodowymi, które w piątek trzynastego zdarzają się przecież nagminnie. Ja natomiast do trzynastki specjalnych uprzedzeń nie mam, ale do piątków podchodzę z rezerwą i od dłuższego czasu w ogóle się tego dnia nie golę. Bo jak się goliłem, to wszystkie moje ulubione drużyny piłkarskie przegrywały. A przecież jako kibicowi nie wypada mi działać na ich szkodę - tłumaczy Albin Przybyłowski, znany nyski dziennikarz sportowy.

Wypadki oraz przerżnięte mecze to jednak nie jedyne nie­szczęścia, jakie czyhają na ludzkość w piątek trzynastego. Zwłaszcza jeśli ktoś już decyduje się wyjść z domu. Morderczy może okazać się czarny kot, który przebiegnie nam drogę. Przy­byłowski, mimo że oczywiście przesądny nie jest, w takim wypadku zaczaja się gdzieś za rogiem i czeka, aż drogę po kocie pokona inny nieszczęśnik.

Ferdynand Trojan, znany wróżbita z Niwnicy pod Nysą, wręcz odwrotnie - piątki uwielbia. Koty również. - Mam siedem czarnych, które się przybłąkały, i zwariowałbym, gdybym zwracał uwagę, kiedy mi przecinają drogę. Cały dzień człowiek by się nie ruszył z miejsca - śmieje się wróżbita. - Z drugiej strony taki „czarnuch”, a właściwie dwóch, przyniosło mi kiedyś szczęście.

Jechał pan Ferdynand wówczas do Głubczyc. Albo stamtąd wracał. W każdym razie drogę znał jak własna kieszeń. I najpierw przez jezdnię przeleciał mu kot, a później ksiądz: - Mieli takie same sutanny! - opowiada.
Stanęło na tym, że Trojan, zamiast znaleźć się w Nysie, wylądował gdzieś pod czeskim Krnovem. Wróżbita tłumaczy sobie, że to było szczęście: - Bo może gdybym wracał normalną drogą, to miałbym jakiś wypadek? - zastanawia się. Przy czym zapewnia, że przesądny w żadnym razie nie jest.

W wierzenia i zabobony nie wierzy radny nyskiej gminy Łukasz Bogdanowski. Piątek trzynastego traktuje zupełnie normalnie, ale jak widzi kominiarza, to sprawa zaczyna się komplikować: - No, dobra, faktycznie nie mogę się powstrzymać i szukam tego guzika. Ale to bardziej z nadzieją na szczęście niż w obawie przed nieszczęściem - przekonuje.

W pogoni za szczęściem nawet burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz nie odmawia sobie pewnych słabości. W dodatku w śmierdzących okolicznościach. Jak ptak na niego napaskudzi, to czuje nieodpartą potrzebę wysłania totolotka. - Niestety, póki co ptasie odchody nie skutkują. Będę musiał znaleźć inną metodę na wygraną - śmieje się burmistrz.

Pechowy piątek na Kolbiarzu nie robi większego wrażenia, w związku z czym przed wyjściem z domu żadnych egzorcyzmów nie odczynia. Ewentualnie się przeżegna i - jak mówi - to mu wystarczy na cały boży dzień.

Realistką twardo stąpającą po ziemi jest także znana ze swej twórczości literackiej oraz działalności w radzie seniorów Teresa Hanasz. Otóż pani Teresa tę feralną datę ma w głębokim poważaniu i niestraszne jej w tym dniu przechodzenie przez jezdnię, pod drabiną, uganianie się za czarnym kotem bądź tłuczenie luster.

Jedna jednak sprawa Hanaszową niepokoi. Otóż ma nieodparte wrażenie, że te przesądy mimo wszystko się sprawdzają:
- Dawno temu, jak byłam w ciąży i szłam z mamą przez pole, nie dość, że przeskoczyłam nad rowem, to jeszcze przeszłam nad powrozem, mimo że mama lamentowała, że jako brzemienna nie powinnam - opowiada.

Pani Teresa zbagatelizowała trwogę mamy, że stanie się coś złego. A ta wykrakała: - Jak syn się urodził, to miał pępowinę dwa razy owiniętą wokół szyi. Byłam przerażona. Może jednak w tych naszych staropolskich przesądach jest jakieś ziarno prawdy...

Z przechodzeniem ponad bądź popod różnymi sprzętami Ferdynand Trojan nie ma żadnych problemów. Zapewnia, że czerwonych wstążeczek przeciwko urokom też nie wiąże. Ewentualnie zakłada czerwone majtki, bo te szczęście mu przynoszą.

Za to Albin Przybyłowski ma jeszcze jedno natręctwo, które życia mu nie uprzykrza, choć zmusza do niepotrzebnego wysiłku umysłowego. Otóż zgodnie z pradawnym przeświadczeniem, iż całe zło tego świata spowodowane jest przez stronę lewą, pan Albin wkładanie skarpetek zaczyna od nogi prawej. Żeby dzień był szczęśliwy. Bo jak najpierw lewą przyodzieje, to aż strach pomyśleć, co się może wydarzyć...

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto