Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nyscy gimnazjaliści zrobili satelitę. Zbadają nim atmosferę

Fabian Miszkiel
Antena, która będzie odbierała sygnał z satelity, jest od niego kilkanaście razy większa.
Antena, która będzie odbierała sygnał z satelity, jest od niego kilkanaście razy większa. Fabian Miszkiel
W rankingu gimnazjów już mamy pierwsze miejsce - śmieje się Lech Głazunow, dyrektor gimnazjum nr 2 w Nysie, który prowadzi grupę uczniów w konkursie Cansat, organizowanym przez Europejską Agencję Kosmiczną.

Młodzież z Nysy zakwalifikowała się do niego jako jedyne gimnazjum w Polsce, bo pozostali uczestnicy to szkoły ponadgimnazjalne. Konkursowym zadaniem było zbudowanie satelity, który zmieści się cylindrze wielkości małej puszki po napoju. Sprzęt mają już gotowy i w ten weekend na lotnisku stalowowolskiego aeroklubu staną w szranki z sześcioma innymi drużynami w Polsce.

Poleci rakietą i samolotem

Ekipa gimnazjalistów biorąca udział w konkursie przy pomocy Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie wszystko musiała stworzyć od podstaw. Prace nad konstrukcją trwały od jesieni ub.r. Najpierw powstał projekt minisatelity. Ten tak spodobał się organizatorom konkursu, że zaprosili młodzież do kolejnego etapu, w którym według wykonanego planu satelitę trzeba już samodzielnie zbudować.

A to nie było łatwe zadanie. Naszpikowane elektroniką i czujnikami maluchy mają zostać wyniesione na wysokość 3 km nad Ziemią. Satelity zaliczą loty samolotem i rakietą. Kiedy osiągną konkursową wysokość, ich spadochrony się otworzą i przez 2 minuty swobodnego lotu na spadochronie będą zbierały i przesyłały dane o atmosferze. Nyski satelita ma czujniki, które zmierzą temperaturę, ciśnienie i wilgotność powietrza.

- Dane zostaną zapisane na karcie pamięci, ale też w czasie rzeczywistym podczas lotu na spadochronie będą przesyłane na ziemię - tłumaczy Lech Głazunow, opiekun grupy.

Satelita nie mógł ważyć więcej niż 350 g, ale musiał przy tym być wytrzymały i sprostać przeciążeniu przy locie rakietą rzędu 20 G. Mało tego, prędkość opadania satelity musi się mieścić między 6 a 11 m/s, więc młodzież musiała dokonać precyzyjnych obliczeń, żeby wykonać odpowiedni spadochron. Korpus urządzenia został wykonany na drukarce 3D, którą udostępniła nyska PWSZ.

- Sporo czasu trzeba było też poświęcić na kalibrację czujników i programowanie elektroniki. W tym pomagał mi trochę tata - mówi Sebastian Fudalej, którego zadaniem było zaprogramowanie urządzenia.

- Cała grupa pracowała bardzo intensywnie. Od jesieni spotykaliśmy się regularnie raz w tygodniu, żeby przygotować satelitę. Potem były jeszcze testy, które wypadły - choć z niespodziankami - całkiem nieźle - mówi dyrektor gimnazjum nr 2.

Satelitę przygotowała załoga w składzie: Lech Głazunow (opiekun), Agnieszka Klecza, Agnieszka Marchewska, Natalia Malinowska, Julia Markiewicz, Wiktoria Wieczorek, Marysia Cholewicka i Sebastian Fudalej. Gimnazjaliści nazwali swoją drużynę „Wojtki”, na cześć niedźwiedzia żołnierzy generała Władysława Andersa.

__________________________________________________________________________________________
Zobacz też: Paweł Stasiak w Małej Akademii Piosenki [wideo, zdjęcia]

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto