MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza amerykańska stypendystka fundacji Fullbrighta na nyskiej czelni: Będę tęsknić za Polską

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Alyssa Sharp studiowała na Uniwersytecie Stanowym Ohio. To jedna z większych uczelni w USA, studiuje tam ponad 60 tysięcy osób.
Alyssa Sharp studiowała na Uniwersytecie Stanowym Ohio. To jedna z większych uczelni w USA, studiuje tam ponad 60 tysięcy osób. Archiwum prywatne
Zaraz po przyjeździe do Polski chodząc po ulicach uśmiechała się do ludzi i przyjaźnie mówiła: Hallo. Teraz już wie, że jesienią i zimą Polacy chodzą smutni i nie wdają się w pogaduszki z nieznajomymi. Wiosną stają się pogodniejsi.

Alyssa Sharp pochodzi ze stanu Ohio, w północno wschodniej części USA nad Wielkimi Jeziorami. Studiowała filologię angielską i profesjonalne pisanie na Uniwersytecie Stanowym. Do Polski trafiła pierwszy raz jako nastolatka. Przyjechała na międzynarodowy obóz językowy pod Zakopanem i spodobały się jej nasze góry. Już w czasie studiów uniwersyteckich Alyssa postanowiła wrócić do Polski na dłużej, jako stypendystka fundacji Fulbrighta, żeby uczyć młodych Polaków angielskiego.

To prestiżowe stypendium, ufundowane przez amerykański rząd, które wysyła młodych Amerykanów do 160 krajów na całym świcie, aby prowadzili tam swoje badania, studiowali albo uczyli innych języka i amerykańskiej kultury. Choć rocznie przyznawanych jest ok. 8 tysięcy takich stypendiów na całym świecie, otrzymanie takiej pomocy jest bardzo trudne. Polska współpracuje z fundacją Fulbrighta od 1959 roku, w tym roku mamy siedmioro takich stypendystów.

- Aplikacja do programu jest długa i skomplikowana. Chętnych jest bardzo wielu - opowiada Alyssa. - Samo przygotowanie aplikacji, w czym pomagał mi jeden z profesorów, trwało rok. Najpierw musiałam przejść wewnętrzny, uczelniany proces rekrutacji. Nie miałam wpływu na to, gdzie zostanę skierowana. O tym decyduje komitet fundacji, choć bierze pod uwagę naukowe zainteresowania albo związki rodzinne. Ja poprosiłam jednak o skierowanie do Polski.

Pierwszy Fulbright w Nysie

Dla nyskiej akademii, to pierwsza w historii stypendysta Fulbrighta. Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Nysie i jej Wydział Neofilologii, są jedną z wielu polskich uczelni, zabiegających o uzyskanie amerykańskiego „native speakera” z programu Fulbrighta. Partnerzy fundacji też muszą spełnić szereg wymagań: zapewnić stypendyście mieszkanie, zorganizować dojazdy do pracy w większych miejscowościach, zagwarantować na miejscu mentora - opiekuna merytorycznego. Do tego „przyjaciela”, który będzie lokalnym przewodnikiem, pomoże poznać polskie realia i zaadaptować się na miejscu. Przy okazji starań nyskiej uczelni okazało się, że mniejsze ośrodki akademickie w tym programie mogą liczyć na pewne preferencje.

Alyssa Sharp przyjechała do Polski we wrześniu 2023 roku na 9 - miesięczny pobyt. Pierwsze dni stypendyści z Ameryki spędzili we własnym gronie, dowiadując się podstawowych informacji o naszym kraju. Potem Alyssa trafiła do Nysy. Na miejscu zaopiekowali się nią pracownicy PANS Agnieszka Kaczmarek i Sebastian Zatylny. Dr Agnieszka Kaczmarek wcześniej sama spędziła w Stanach kilka miesięcy na badaniach, ponieważ też dostała stypendium Fullbrighta. Młoda Amerykanka mieszka w akademiku, w części wydzielonej dla gości uczelni. Na co dzień prowadzi zajęcia z angielskiego ze studentami, a w wolne dni dużo podróżuje i zwiedza. Odwiedziła już chyba wszystkie większe miasta Polski.

Zimą nie pogadasz z Polakiem na ulicy

- Na początku miałam spore obawy - wspomina Alyssa. - Znajomość języka angielskiego w Nysie nie jest tak powszechna wśród ludzi, jak to słychać w dużych miastach, gdzie można się dogadać bez problemu. W Nysie miałam problemy, żeby się porozumieć w sklepie czy na ulicy. Pierwszym zaskoczeniem były dla mnie reakcje przypadkowo spotkanych ludzi. W kulturze amerykańskiej ludzie są bardzo otwarci. Uśmiechają się do siebie, zagadują przypadkowe osoby - co słychać? Rozmawiają ze sobą. W Polsce idąc ulicą też początkowo uśmiechałam się do innych, mówiłam dzień dobry przypadkowym ludziom. I wszyscy patrzyli na mnie bardzo podejrzliwie.

Czy więc Polacy są ponurzy? Alyssa kiwa głową, że tak, ale zimą i jesienią. Wiosną, kiedy robi się cieplej, gdy wychodzi słońce, uśmiech częściej gości na naszych obliczach. Kiedy już jednak Polacy przełamią pierwsze lody w znajomości, stają się wylewni w sposób zaskakujący i niespotykany dla Amerykanów. Zwykłe „hallo, how are you”, na które w Ameryce odpowiada się zdawkowym OK, w Polsce może wywołać falę zwierzeń.

- Zdarzało się, że moi studenci zwierzali mi się, jak tęsknią za swoją rodziną, za domem. Opowiadali historie ze swojego życia. Skarżyli się, że babcia choruje - opowiada z uśmiechem Allysa. - Z taką wylewnością w Ameryce się nie spotykałam.

Tu nikt nie wygania z restauracji

Są też polskie zwyczaje, które młoda Amerykanka ocenia bardzo pozytywnie. Podoba się jej przesiadywanie Polaków w restauracjach, niespieszne kawki czy posiłki ze znajomymi. W Stanach tak nie ma. Kiedy zjesz zamówione danie, podchodzi do ciebie kelner z rachunkiem i oczekuje, że zwolnisz miejsce kolejnemu klientowi. W Polsce nikt w lokalach nie wygania gości. Podoba się jej to, że w Nysie wszędzie może dojść pieszo, nie musi jeździć samochodem, co w Stanach jest nie do pomyślenia. Że wszędzie, nawet w dużych miastach, czuje się bezpiecznie na ulicy. Że można po całym kraju podróżować koleją, choć z punktualnością pociągów bywa już różnie.

Alyssa znalazła polskich przyjaciół, bywała w polskich domach, rodzinach. Smakuje jej polska kuchnia, zwłaszcza pierogi. Słucha polskich piosenek i uczy się polskiego, choć sama przyznaje, że to trudny język.

- Będzie mi żal wyjeżdżać z Nysy - przyznaje Alyssa Sharp, która bardzo dużo czasu spędza ze studentami innych narodowości. Ma w Nysie wielu znajomych z całego świata. Nyska uczelnia bardzo aktywnie nawiązuje kontakty na całym świecie. W ramach programu Erasmus wysyła swoich studentów i przyjmuje zagranicznych. Wyjechać można nawet do Stanów Zjednoczonych.

- Akademia Nauk Stosowanych w Nysie została bardzo dobrze oceniona przez komisję Fulbrighta, która przyjechała ostatnio na kontrolę z Warszawy - mówi Sebastian Zatylny, pracownik Wydziału Neofilologii PANS. - Już wiemy, że w przyszłym roku przyjedzie do nas kolejna stypendystka Fullbrighta. Nasi studenci będą mieli zajęcia z native speakerem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pierwsza amerykańska stypendystka fundacji Fullbrighta na nyskiej czelni: Będę tęsknić za Polską - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto